Kto to może wiedzieć jak one tu przyleciały. Taki śnieg, taki wiatr, że głowę urywa a one moment i są.
Pewnie dlatego, że gdzieś w tym śniegu zawieruszyły się kurczaczki i zajączki ;)
Na średnio-poważnie to moje zwinne paluszki je stworzyły :)
Jeden motyl zadomowił się dużo wcześniej, teraz tylko przybyła rodzinka. Dość liczna jak widać :)
W większości usiadły na lampie, jednak niektóre niesforne powędrowały na cały dom.
Okazy żółte wylądowały w ramkach zakupionych kiedyś w Ikei w których do tej pory były piórka a'la sowie. W dosłownym tłumaczeniu, od kurek Babcinych :)
Obok motyli przykleiłam też sztuczne przepiórcze jajko przecięte na pół. Myślę, że razem będzie im dobrze.
Do takowego wystroju świątecznego dorobię jeszcze kurki, parę wydmuszek i wianki na drzwi ale o tym następnym razem.
Motyle z papieru robi się bardzo szybko a i Zuza miała ochotę pomotylić się ze mną. Ja składałam, ona sobie malowała motyle na kartkach i wszyscy byli zadowoleni.
Gdyby ktoś chciał powtórzyć motyw to zrobiłam zdjęcia co i jak po kolei.
Prościzna! Można robić przy ulubionym programie. Rozmiar motyli zależy oczywiście od wielkości wyjściowego kwadratu.
Moje lampowe motyle robiłam z pożółkłych kartek, wyrwanych ze starego kalendarza. Uważam, że takie są bardziej rasowe ;) Jednak wszystko jest kwestią gustu.
Zawieruchowe pozdrowienia ślę :)
bZuzia
Motyle fajna sprawa chociaż na lampie mi sie nie podobają.
OdpowiedzUsuńTak jak pisałam wyżej, wszystko jest kwestia gustu :)
UsuńPozdrawiam