niedziela, 26 kwietnia 2015

Chętka na romby



Wzory geometryczne lubiłam, lubię i nie nic nie wskazuje na to, żeby coś się w tej kwestii miało zmienić.
Szczególnie ciągnie mnie ostatnio do rombów. Zastanawiam się nawet czy nie zmienić swojej koncepcji co do ściany w sypialni. Miały być koła, ale do czasu realizacji nie wiadomo czy nie wyprą ich romby ;) Jeszcze się okaże...
Dzisiaj opowiem Wam o podkładkach, których w naszym domku jest bez liku. Jeszcze niedawno większość stanowiły obrusy, lecz odkąd mam sporo resztek tapet to podkładki przejęły dowodzenie. Obrusy czekają w szafie na wielki powrót, gdy już podkładki mi się znudzą :)



Takie podkładki z tapety to rewelacyjna sprawa. 
Po pierwsze - świetnie się zmywają.
Po drugie - zrobienie ich trwa dosłownie chwilkę.
Po trzecie - mogę zmieniać kolorystykę i wzornictwo w zależności od  potrzeb.

Dodam jeszcze, że takie podkładki zawsze robię z dwóch różnych tapet, dzięki czemu mam jakgdyby dwa zestawy w jednym. 
Wystarczy odrysować odpowiedni kształt, złożyć dwa te same kształty do siebie i zszyć. Ot cała filozofia :)))


Jeśli chodzi o podkładkę w romby, to przed zszyciem dwóch części, wystarczy na jednej naszyć wycięte z innej tapety kształty - w tym przypadku romby. 

W ogródku roi się już od latających stworków. Czereśnia tak bzyczy, że mam obawy czy aby czasem nie odleci, byłoby szkoda nie spróbować żadnej jagódki ;)
Głowa aż paruje od intensywnego myślenia, "co i gdzie zasadzić?"
Czas nader intensywny!
A pogoda... mam nadzieję, że u Was też jest tak cudnie i ciepło...
I tylko nie wiem dlaczego tak ciągle, i ciągle jestem niewyspana a ciśnienie chyba zerowe.
Może to przesilenie wiosenne daje o sobie znać?
Oby...



Serdeczności!
 bZuzia

niedziela, 19 kwietnia 2015

...i po urlopie ;)


Kto powiedział, że jeśli nie pracuję zawodowo to nie mogę mieć urlopu?
Właśnie, że mogę :)
Tylko Mamroń, rybki i ja :)

Moje kochane dzióbki wyjechały na calutki tydzień, a ja... laba na całego :)))
No jeśli oczywiście grzebanie w ziemi od rana do wieczora dla Was też jest labą. Dla mnie to wymarzony odpoczynek, przerywany tylko ostrym burczeniem brzucha. Poza tym nic nie było w stanie mnie ruszyć od moich roślinek. No tylko pogoda nie do końca dostosowała się do moich planów, bo ostatnie trzy dni były brzydkie i zimne, więc te spędziłam w domku.

To był pierwszy taki dłuższy wyjazd moich milusińskich, ale pomimo tęsknoty warto czasem poleniuchować i porobić to na co ma się ochotę w danej chwili. Normalnie to trzeba ze sobą godzić wiele różnych potrzeb, nie tylko swoich.
Ten tydzień ociekał tęsknotą, ale jakże fajnie spotkać się, powyprzytulać i nagadać w końcu... :)

Co nawyczyniałam przez ten czas, pokażę innym razem, teraz zajmę się dwoma sprawami.
Otóż, Iwonka z bloga Łąkowo, wyzwała mnie do odpowiedzi na parę pytań. Nie lenię się, tylko odpowiadam ;)

1.Czy masz takie wspomnienie do którego lubisz wracać, które podnosi Cię na duchu, poprawia nastrój ?

Do szkoły podstawowej chodziłam pieszo. Droga ta zdecydowanie była dla mnie atrakcyjniejsza od samej nauki. Pewnego wiosennego dnia wracając ze szkoły musiałam nadrobić drogi, ze względu na czworonoga, który nie był przyjaźnie do mnie nastawiony. Trasę moją musiałam zmienić na przejście przez zaorane, mokre i lepkie o tej porze pole. No i stało się... utonęłam... no właściwie prawie utonęłam. Moje kalosze wprost zniknęły w tym cudnym błotku. Nie obyło się oczywiście od klasycznych ryków "RATUUUNKU!", na nic mi się to jednak zdało. Chwilę tarmosiłam się jeszcze z błotem. lecz widząc, że sromotnie tę walkę przegrywam, dałam spokój. Wyczołgałam się jakoś z tego pola. I tylko odchodząc co jakiś czas jeszcze spoglądałam na pozostawione na polu gumiaki...

Dla mnie to jest bardzo istotne wspomnienie, mimo całej komicznej sytuacji, nauka była całkiem poważna. Warto szukać rozwiązania z każdej sytuacji, czasem warto coś stracić, żeby móc coś innego zyskać... ot, taka sytuacja ;)

2. Co robisz przed zaśnięciem? Po przebudzeniu?

Już parę minut przed zaśnięciem urywa mi się film, więc do łóżka zazwyczaj trafiam na czuja. Wybudzam się, jeszcze śpiąc przez dobrych parę minut, przez to robię bardzo dziwne rzeczy... lepiej o nich nie opowiadać. 

3. Czy masz osobę która odegrała w Twoim życiu ważną rolę? Pomogła być tym kim jesteś?

Moja Babcia Wiktoria była taką osobą. Myślę, że wiele od niej przejęłam. Zrozumiałam to jednak już jako dorosła osoba.

4. Gdybyś nie była Kim jesteś byłabyś ...

Teraz myślę, że zajmowałabym się roślinami zawodowo - tyle, że w sumie na nic nie jest za późno ;)

5. Zapach szczęścia?

To z dzieciństwa zapach lipy u sąsiada :) Ogromne drzewo, które dawało cień w letni dzień i rozbrajało aromatem... Do dzisiaj ten zapach jest dla mnie jak narkotyk i zdecydowanie jestem od niego uzależniona.


6. Smak z dzieciństwa?

Tych smaków jest bardzo wiele, a wszystkie to te, których dzisiaj już nikt nie powtórzy. To plasterki ziemniaków opiekane na fajerkach, podpłomyki robione przez Babcię, potrawy z pospolitych roślin (np. pokrzywy), zsiadłe mleko z młodymi ziemniaczkami itd... - mniam!


7. Jeśli masz dużo pracy to pracujesz do końca, często robisz przerwy czy odkładasz na później?

Zawsze do końca, jak w transie. Znam siebie i wiem, że jeśli odłożę to jest szansa, że nigdy tego nie skończę.

8. W kuchni raczej korzystasz z przepisów, rodzinnych tradycji czy też zdarza Ci się puścić wodze fantazji :-)?

Zawsze, ale to zawsze wkładam swoje pięć groszy. Walczę z tym trochę bo już niejedną potrawę położyłam przez swoje widzimisię. No ale cóż, Gosie-Samosie tak mają i już :)

9. Ulubione zajęcia domowe?

Brak!
Wszystko po trochu lubię i nie lubię, zależy od dnia i nastroju. Potrafię się spełniać przy sprzątaniu i z pasją szorować podłogę, po czym nie chce mi się tego robić przez jakiś czas... ot, taka kobietka ze mnie ;)

10. Co "masz" po swoich rodzicach i co chciałabyś przekazać swoim dzieciom?

Z wiekiem rodziców coraz bardziej doceniam i dostrzegam ich zalety. Widzę jak są dobrymi ludźmi w pełnym tego słowa znaczeniu. Sama sobie zazdroszczę takich Rodziców :)
Chciałabym, żeby Zuzia wchłonęła wszystkie wartości które oni sobą reprezentują: skromność, rodzinność, poświęcenie, wrażliwość. Jeśli tak się stanie to nie mam co się martwić o przyszłość :)

11. Za co doceniasz, chwalisz siebie a za co innych ?

Oj, z tym jest problem. O ile w innych łatwo mi znaleźć wiele do chwalenia, o tyle sama dla siebie jestem nader surowa. A szkoda, bo aż taka zła to nie jestem ;) Może warto popracować nad samochwalstwem :)
 
Iwonko! Dotrwałaś do końca?
Mam nadzieję, że nie rozczarowały Cię moje odpowiedzi i kiedyś nasze spotkanie dojdzie do skutku - szczególnie, że mamy tak blisko do siebie :)

Na deser wyniki candy :)

Filiżanki z herbatką pojadą do Angie z bloga  http://malaprzebojowa.blogspot.com/
Gratuluję kochana i czekam na maila  z adresikiem do wysyłki.


Buziaki dla wszystkich
bZuzia


wtorek, 7 kwietnia 2015

Czekanie...


Bardzo dawno pisałam o moich roślinkach, aż sama się dziwię, bo to do mnie nie podobne :)
Może troszkę inne sprawy zaprzątają moją głowę, ale i tak dzień bez obejrzenia co tam z ziemi wyrasta, jest dniem straconym. 
Chodzę na te moje codzienne obchody i oglądam każdą roślinkę (czy to krzew owocowy, czy drzewko, czy kwiatek - nie ma znaczenia) na wszelkie możliwe sposoby. Zastanawiam się mocno nad kupnem mikroskopu, może wtedy będzie widać więcej ;) 
Mało tego, moja paranoja posuwa się o wiele dalej. Ostatnio zaczęłam odgrzebywać ziemię w miejscu gdzie miała wypuścić piwonia. Zaniepokoiło mnie, że jakoś bidulki nie widać, i nie mogąc się doczekać postanowiłam to czym prędzej sprawdzić. Oczywiście nigdzie nie wyszła, była tam i miała by się całkiem dobrze, gdyby nie to, że przy tym detektywistycznym zadaniu złamałam jej małe pączki... Ot, taka nauczka dla niecierpliwej bZuzi ;)
Teraz mimo tego, że rączki mnie świerzbią żeby sobie pogrzebać, to odpuszczam i czekam cierpliwie.
Tak a"propos, to nie wiem jak to się dzieje, że o ile jakieś kwiatki potrafię zgubić, o tyle nie wiem jak, ale co niektóre potrafię znaleźć. Dokładnie chodzi o to, że gdy tak przesadzam ciągle, to w końcu zapominam gdzie co powinno być. Jeśli jest to jakaś "wystająca" roślinka, to można ją jakoś wyśledzić. Gorzej sprawa ma się z cebulkami, tych to nałogowo zawsze mi brakuje :)))
To jednak mały pikuś, ostatnio znalazłam dziwną sadzonkę, której na bank nie sadziłam, a w ubiegłym roku nagle w dziwnym miejscu zakwitły mi dwa cudne hiacynty :) Takie niespodzianki to ja lubię najbardziej :)))
Oczywiście wiem co teraz sobie myślicie "Kiedyś zasadziła i zapomniała"... no cóż, chciała bym wierzyć, że te kwiatki tak mnie kochają, że złażą się z całej wioski właśnie do mnie... niestety Wasza wersja jest bardziej prawdopodobna...

Teraz czekam na te moje małe radostki, które jeszcze chwila i wybuchną pięknymi kolorami.
Zobaczcie małą namiastkę wyczekiwanych...

Serduszka okazała, która zdecydowanie mnie nie lubi... no może w tym roku się do mnie przekona :)
Miodunka pstra, która nią właśnie okazała się dopiero niedawno :)
Ta odmiana tulipanów zakwitnie chyba dopiero za miesiąc :(
Coraz bardziej przekonuję się do kwiatów jednorocznych i dwuletnich, tutaj goździki chińskie.
Zaczyna się w końcu "fiolecić" fiołkami ;)
Bezproblemowy rozchodnik, który może rosnąć na każdej glebie.
Orliki jak dla mnie wcale nie muszą kwitnąć, uwielbiam je za cudnie pozwijane liście, które wspaniale zatrzymują krople wody - widok bajeczny :)
Lada moment i zakwitną szafirki. Mam ich sporo, więc widok będzie na pewno ciekawy.
Pierwiosnki są jak promyczki na początku wiosny.
Bratki jak z pod ręki malarza!
Coraz bardziej podobają mi się bratki z małymi kwiatkami, ot taka zmiana po latach ;)
Jeszcze z 70 cm i będą kwiatki korony cesarskiej:) Nie wiem co mną kierowało, że ją kupiłam? 
Czy Wy też uważacie, że firletka ma bardzo fajną nazwę? :)))

Miło jest wiedzieć, że jest ktoś, kto mi dobrze życzy -  dziękuję za miłe życzenia świąteczne :)))

Pozdrowienia dla wszystkich detektywów roślinnych ;)
bZuzia

sobota, 4 kwietnia 2015

Wesołego Alleluja!!!



Kochani!
Życzę Wam radości świętowania, odpoczynku i bliskości z rodziną, ale przede wszystkim życzę Wam chwili refleksji. 
Wielkanoc to wyjątkowe święta! Myślę, że im jesteśmy starsi tym bardziej to rozumiemy ;)
W związku z tym życzę Wam spowolnienia przedświątecznego i luzu, wszak stół i sterylne mieszkanie to nie epicentrum tych Świąt ;) 
Cieszmy się ze Zmartwychwstania Pańskiego!

Po trzy (tradycyjnie) całuski dla każdego :)))
bZuzia