środa, 24 lipca 2013

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie...

...lub zna mężczyznę (bo to nie mogła być kobieta), który wymyślił mycie okien. Podajcie proszę jakieś namiary na tego człowieka. Chciałabym stanąć z nim oko w oko. Muszę mu powiedzieć parę słów do słuchu.

Mycie okien jak łatwo się domyśleć nie jest moją ulubioną czynnością. A szkoda, bo fajnie byłoby je myć z bananem na buzi :) Ja zawsze się migam przed tym jak mogę. Na szczęście istnieją dobre dusze, które w porę mnie poinformują, że to najwyższy czas na umycie okien :)
Dziękuję drogie koleżanki i siostry ;)
Ostatnio właśnie tej czynności się oddawałam w duchu klnąc jak szewc, że ja, która tak bardzo kocham olbrzymie okna i duuużo światła w pomieszczeniach, tak bardzo nienawidzę ich myć. Przewrotność losu jakaś no...
Ale co tam, już za mną mycie i już prawie nie widać, że w ogóle się odbyło :(  No i co począć? Samo życie!

 

Pamiętacie moje zbiory kwiatów lipy? Kwiaty już dawno pięknie uschły i cudnie pachną. Dzisiaj uszyłam dla nich woreczek i wyhaftowałam nań literę L, oczywiście żeby było wiadomo co jest w środku. Planuję bowiem jeszcze suszyć miętę i lawendę. Lawendy mam małe ilości więc i woreczek będzie dużo mniejszy lecz miętę uwielbiam właśnie z lipą jako herbatkę, więc też jej będzie sporo.


Może ten hafcik nie jest najzgrabniejszy ale zważcie na to, że to mój pierwszy haft w życiu. Dlatego bądźcie wyrozumiałe ;)


 W domu w wazonach wciąż królują, oprócz pachnących groszków, kwiaty polne. Po prostu je bardzo lubię. Z każdego spaceru razem z Zuzią przynosimy piękny bukiet. Mają delikatny zapach i pięknie naturalnie wyglądają. No i zawsze są pod ręką i w dużych ilościach  :)


Nie wiem jak u Was ale u mnie w tym roku ogórków "jak na lekarstwo" Może na rzecz arbuzów, żeby wszystko się wyrównało? :)
Tak czy siak zaeksperymentowałam i zrobiłam cukinię małosolną. Dokładnie tak samo jak robi się ogórki małosolne tyle, że zamiast ogórków do zalewy włożyłam młodą cukinię pokrojoną w kawałki i na doczepkę jeszcze poszły dwa małe patisony :)
Już pachnie znakomicie i mimo tego, że cukinia ma ze trzy dni już próbowałam odrobinkę. Dlatego właśnie się z Wami dzielę tym odkryciem bo smakuje równie pysznie jak ogóreczki :)))
Zresztą same spróbujcie :)


















Parę dni temu los się do mnie uśmiechnął i wygrałam u  Kalinki, cudny dzban. W nim to dopiero będą się prezentowały moje kwiatki! Jednak o tym napiszę oddzielnego posta, gdy owe cudeńko do mnie dotrze :)


Jeszcze odrobinę letnio pozdrawiam :)
bZuzia

czwartek, 18 lipca 2013

Powoli się rozkręcam :)


Jak nitka z motka i ja powoli, nieśmiale ale się rozkręcam :)

Po koralach, które ostatnio pokazywałam, przyszła kolej na poszewkę robioną szydełkiem. Szczerze przyznam nie wierzyłam, że ją ukończę i że jako tako będzie wyglądała. Jednak gdy już zaczynam coś robić i nic nie wybije mnie z rytmu to przesiedzę całą dobę żeby to skończyć.
To samo mam z czytaniem książek, jak zacznę od razu muszę skończyć, niechby to trwało całą noc. Znam osoby które potrafią sobie poczytać karteczkę do poduszki i pa lulu. Nie wiem jak to jest możliwe ale zazdroszczę :)
Jest to pierwszy okrągły jasiek jakiego posiadam,  więc i wkład też został przeze mnie wykonany. Koło z włóczki naszyłam ręcznie do poszewki a zapięcie z tyłu zrobiłam na rzepa.
Dobór kolorystyczny dostosowałam do tego co ostatnio zakupiłam (przypomnę, że za 3 zł :). I w dalszym ciągu będę się tych kolorów trzymała :) Na ćwiczenie w zupełności mi wystarczają. Jednak na zimę chyba będę musiała zrobić jakiś większy zapas ;)



Jakiś czas temu kupiłam książkę "Tea Cosies" Loani Prior, która robi cudeńka na czajniczki do herbaty. Zachwyciłam się od razu i mimo tego iż książka jest napisana w języku angielskim, mam nadzieję coś dla mojego czajniczka wyczarować. Teraz spolegam małą odrobinkę na hamaku z ową książką w ręku i marzę...  Coś z tego będzie na bank :)))



Muszę jeszcze dodać, że szukając podpowiedzi w internecie jak robić na szydełku, baaardzo mi pomogły posty z bloga Kotbury. Prześwietnie pokazane i opisane podpowiedzi, dzięki którym powoli weszłam w temat. Teraz widzę jakie to jest ważne aby przekazać swą wiedzę i umiejętności dalej.

No i jeszcze obiecanki! Obiecałam serdecznym koleżankom, przepis na tartę - oto on :)


Tarta szpinakowa

Ciasto:
-250 g. mąki
-125 g. zimnego masła
-1 jajo
-5-6 łyżek zimnej wody
-szczypta soli

Mąkę posiekać z masłem, dodać pozostałe składniki i szybko zagnieść. Wstawić do lodówki na 30 min. Ciastem wyłożyć formę, nakłuć widelcem, obciążyć (ja mam do tego groch). Podpiec 10-15min. w temp.180 stopni. Po tym czasie ciasto wyjąć, zabrać obciążenia i nałożyć farsz. Piec jeszcze 20-30 min.

Farsz:
-300 g. mrożonego szpinaku lub      600 g. świeżego
-3 ząbki czosnku
-1 cebula
-3 jajka
-50 dkg. sera żółtego
-100 dkg. sera typu Feta
-masło do podsmażenia



Cebulę pokroić w kostkę i razem z rozdrobnionym czosnkiem podsmażyć na maśle. Dodać szpinak i jeszcze chwilę smażyć. ( surowy szpinak wcześniej podgotować). Do gorącego szpinaku dodać pokruszony ser Feta. W naczyniu rozmącić jajka. Do jajek dodać starty na tarce żółty ser. Dobrze doprawić ulubionymi ziołami. Szpinak z jajkami połączyć razem i wylać na podpieczone ciasto.

Gdyby ewentualnie ktoś robił tartę z warzywami to też mam sprawdzoną masę do warzyw.

Masa do farszu z warzyw

-2 jajka
-pół szkl. mleka
-200 g. kwaśnej śmietany
-50 dkg. żółtego sera startego na tarce
-sól, pieprz, gałka muszkotałowa
 
-dowolne warzywa wcześniej ugotowane al'dente


Warzywa równomiernie rozkładamy na podpieczonym cieście. Łączymy wszystkie składniki masy po czym zalewamy i wstawiamy do piekarnika.

Z ciastem raczej nie eksperymentuję, no może z dodatkiem ziół. Czasem zostawię odrobinę ciasta i powydziwiam coś z niego na wierzchu. Jeśli chodzi o farsz to tutaj można kombinować na wszelkie sposoby. Jutro spróbuję zrobić z botwinki i bobu, już mi ślinka leci :)

Koleżankom życzę powodzenia z tartą  :)

Pozdrowienia
bZuzia

czwartek, 11 lipca 2013

Groszki.



Jestem z tych lubiących kształt koła. Czy to kulka czy to kropka, wszystkie mi odpowiadają. Groszki wszelakie uwielbiam zarówno w odzieży jak i we wnętrzach. Dlatego dosyć często wybieram ten milusi motyw.



Gdy chce mi się coś zrobić, zmienić ale nie chcę robić szumu. Wtedy szukam rzeczy do obklejenia. To takie małe nic a cieszy. Mało pracy i od razu widać efekt :) A że kwiatów latem multum to i butelek, buteleczek przeróżnych zastępujących wazony, równie sporo u mnie. Wazony bardzo szybko mi się nudzą i żeby zmienić coś dla oka butelki są świetną alternatywą.
Tutaj jako groszki, posłużyły mi zwykłe filcowe podkładki. Sama chyba bym nie dała rady tak idealnie wyciąć kółek. Może ktoś ma sposób na wycięcie kółek i chce się podzielić? Będę dozgonnie wdzięczna :)





Groszki pachnące już będą miały w czym się pysznić i roznosić ten cudny groszkowy zapach. mam w tym roku pierwszy raz groszki pachnące i jestem nimi zauroczona. Podejrzewam, że będą już ze mną co roku.


Bób pewnie króluje teraz we wszystkich domach :) Podam więc przepis na sałatkę z bobu myślę, że warta spróbowania. Nie podaję proporcji bo może być ona bardzo zmienna, każdy dostosuje do własnych upodobań :)

Sałatka z bobu
Ugotowany młody bób
Cebulka
Wędzony boczek
Sok z cytryny
Sól, pieprz, oregano

Boczek podsmażyć na patelni, pod koniec dodając pokrojoną w piórka cebulkę. Zeszkloną cebulkę wraz z boczkiem dodać do bobu doprawiając przyprawami i sokiem z cytryny. Zjadać można zarówno na ciepło jak i zimno :)

Uściski ślę.
bZuzia

niedziela, 7 lipca 2013

Pierwsze koty za płoty a właściwie korale ;)

Cały czas łazi za mną szydełkowanie i robienie na drutach, jednak praktyki w tym temacie brak! No może kiedyś z centymetr szalika zrobiłam, na tym moja znajomość z drutami się zakończyła (swoją drogą przykre to było). Z szydełkiem sprawa miała się ciut lepiej jednak nie ma się czym pochwalić do tej pory. Podziwiam wszystkie osoby cierpliwie dziergające i znające te wszystkie oczka, chwyty i nawet nie wiem co jeszcze.
Lecz jeśli już coś za mną łazi to tak sobie po prostu nie pójdzie i nie będzie męczyć kogoś innego, tylko prędzej czy później dopnie swego.


Tym razem zaczęło się od tego, że wpadły mi w oko włóczki. Cały stosik różnych, różnistych za całe 3 zł. I jak ich było nie kupić? Nie było innej opcji :)))
Wiedząc, że w sieci jest wszystko od razu zaczęłam szukać nie tyle inspiracji (tego mi nie brakuje), ile nauk jak się za to zabrać.
Muszę przyznać, że temat nie jest taki prosty jak by się mogło wydawać. Szczególnie, że zazwyczaj jest opisywany jakimś magicznym szyfrem tylko dla wtajemniczonych.
Jednak wśród tego mętliku trafiłam na blog kapryśnik :) Tam zobaczyłam korale robione na szydełku. Od razu wiedziałam, że to coś dla mnie jak na pierwszy raz. Szczególnie, że pięknie przedstawione co i jak robić. Zrobiłam więc i ja :)))
Kto mnie zna lepiej nie będzie się dziwił kolorystyce ;)


Korale można nosić w dwu wersjach ; skręconej i puszczonej luźno, co przy mojej ciągłej potrzebie zmian jest dodatkowym plusem.

Robiłam je dosłownie 15 min. a radości cała masa.
Muszę podziękować Kaprysi za świetny pomysł. Jak wiadomo pierwszy krok najtrudniejszy, więc teraz już pójdzie jak z płatka ;)

Koniecznie jeszcze muszę podzielić się z Wami przepisem na pyszne ciasto. Przepis jest z kalendarza "Ciasta i torty 2013" i pochodzi od p. Bożeny Grześ.

Ciasto owsiane z owocami

Ciasto:
-1/2 szklanki mąki owsianej
-3/4 szklanki mąki przennej
-2 łyżki cukru
-szczypta soli
-12-13 dkg. zimnego masła
-3 łyżki lodowatej wody

Nadzienie:
-80 dag. mieszanych owoców jagodowych
-2 brzoskwinie
-4 łyżki brązowego cukru
-2 łyżki kaszy manny
-cynamon
-kardamon
-goździki do smaku

Dodatkowo:
-masło do formy
-łyżka mleka
-łyżka brązowego cukru do posypania

Masło pokroić na drobne kawałeczki, zmiksować z pozostałymi składnikami. Jeśli nie daje się zlepić w kulę, dodać kolejną łyżkę wody. Po zrobieniu kuli, owinąć ją w folię i odłożyć na godzinę do lodówki.
Owoce umyć, osuszyć. Brzoskwinie sparzyć, zdjąć skórę, wyjąć pestki, pokroić na cząstki. Wszystkie owoce wymieszać z cukrem, kaszką i przyprawami. Ciasto rozwałkować na koło większe niż 22 cm. forma na tartę, włożyć do takiej formy wysmarowanej masłem. Nałożyć owoce. Zawinąć brzegi ciasta do środka, posmarować je mlekiem i posypać całość łyżką brązowego cukru. Piec 45 min. w 200 stopniach.


Jest pyyyyyyszne!!! Jednak dopiero gdy całkowicie ostygnie. Można zrobić na noc i zjadać na drugi dzień.
Gdyby ktoś nie posiadał mąki owsianej to polecam zrobienie jej samemu z płatków owsianych. Ja tak zrobiłam i wyszło super.
Zdjęcia nie oddają całej jego pychoty :)


Żółtaśnie pozdrawiam wszystkie pracowite pszczółki robiące na drutach i szydełku :)
bZuzia

środa, 3 lipca 2013

Nie tak miało być...


Są rzeczy, obok których przechodzimy tysiąc razy a w ogóle ich nie widzimy. Czasem aż za głowę się łapię i myślę "jak mogłam tego nie dostrzegać?", a jednak.


Są też rzeczy o których często myślimy ale jakoś się nie składa, żeby się nimi zająć. Właśnie taką rzeczą była nasza skrzynka z bezpiecznikami. Była sobie w przedpokoju i niby nic w tym nadzwyczajnego, gdyby nie to, że drzwiczki do tejże skrzynki uległy zniszczeniu. Już nawet najstarsi mieszkańcy Urszulina nie pamiętają jak to się stało ;)  Jednak się stało.
Straszyło to od tej nieszczęsnej chwili wszystkich gości i mnie gdy przechodziłam przez przedpokój. Niestety moja pamięć jest równie malutka co ja  i gdy dochodziłam do dużego pokoju już o skrzynce nie pamiętałam. Oczywiście było parę dyskusji na temat tego straszydła przedpokojowego. Oficjalnie miało zostać naprawione, lecz jakoś się nie składało...:)
Na szczęście na wszystko przychodzi pora, przyszła i na skrzynkę :)))
Już nie będzie straszyć naszych kochanych gości!



Tkanina jest dobra na wszystko, nawet na takie straszydła! Potem to już tylko trochę taśmy rzepowej przylepnej by móc zamocować tkaninę. Doszyłam jeszcze trzy guziki, żeby przy okazji moja "zasłonka" pożyteczną funkcję pełniła. No i teraz mam gdzie klucze powiesić i straszydło obrzydliwe znikło :)

























Z tej satysfakcji aż nacięłam kwiecia lipnego na syrop i herbatki zimowe. Syrop się robi ale jest tak pyszny, że nie za bardzo wierzę w jego długoterminowość ;) Coś mi się wydaje, że drugą porcję trzeba robić bo na kwiatki lipy to już ostatni dzwonek. Jeśli do tej pory całe drzewa nie odlecą w siną dal razem z pszczołami. Chyba wcale bym się nie zdziwiła :)

Buziole ogromniaste dla Wszystkich gości odwiedzających mnie tutaj :)
Trzymajcie się
bZuzia