środa, 26 lutego 2014

Qra domowa to też kobieta :)


No i co z tego, że gotuję, piorę, sprzątam i chodzę po domu w dresie i grubych skarpeciochach?
Nic! Lubię to robić i lubię gdy jest mi cieplutko, mięciutko i wygodnie :)
Ale... czasem wyjdę do LUDZI! Wtedy też lubię mieć drugą twarz, co wcale nie znaczy, że jestem inną Gośką! Ta sama ze mnie wariatka, tyle że ciut bardziej "iligancka" ;)














I właśnie na takie wyjścia, uszyłam sobie torebkę. Sam model (tyle, że w jednym kolorze) zobaczyłam w jakowejś gazecie. Był to wzór YSL i raczej nie w głowie by mi było mieć oryginał, ale uszyć podobną to żaden problem :)
Ba! Na pewno nie jest taka idealna jak "ich", ale tylko my o tym wiemy ;) No i co się igieł nałamałam, to już tylko ja wiem...





















Na koniec parę fotek prawdziwych kur i kogutka, żeby nie było, że nie wiem o czym mówię ;)
To kurki mojej mamy, a ich jajka są najpyszniejsze na świecie (i bez GMO ;)

 






















Tym miłym akcentem zakończę, bo wiosna na mnie nie będzie czekać.
Lecę zrobić przegrzebki w rabatkach, no i faworki na jutro :)

Pozdrowienia dla wszystkich GOSPODYŃ domowych!
bZuzia

środa, 19 lutego 2014

Śliwkowe wytwory



Dzisiaj u mnie śliwkowo, jak widać :) W sumie to nawet bardziej bakłażanowo tyle, że knedle raczej będą ze śliwkami... knedle z bakłażanem... hmmm... pomyszkuję czy coś takiego jest ;)

W ubiegłe lato śliwki mi obrodziły za wszystkie czasy. Gałęzie się łamały, przetwory pyrkoliły, ludzie skrzynkami wywozili a te jak opętane dalej wisiały oblepione na gałązkach. Strasznie nie lubię marnotrastwa, więc i śliwki musiały zostać spożytkowane. Pogrzebałam, poszperałam i dowiedziałam się, że śliwki rewelacyjnie się mrozi :) Jak przeczytałam, tak też zrobiłam, całą zimę zajadamy pychotkowe wytwory ze śliwek.
Nie wspomnę już o tym, co to ja nie mam w tej mojej zamrażarce :) Począwszy od poziomek czy czereśni a skończywszy na szparagach, rzepie, bobie czy pysznej młodej botwince :) Oczywiście wszystko ze świeżych własnych upraw!
Nie wyobrażam sobie życia na wsi bez własnych warzyw i owoców, zresztą teraz już życia w mieście też sobie nie wyobrażam :)




Wracając jednak na właściwe tory, zapowiadałam nowe poszewki na jaśki. Są, jeszcze ciepłe, ale już obpstrykane :) Dzięki temu, że "zakręcajki" na poszewkach zrobiłam z jedwabiu, świetnie gra na nich światło a dzięki zmianie kierunków tkaniny, stają się optycznie trójwymiarowe. Pewnie pokuszę się kiedyś na realizację podobnych poszewek w black&white. Myślę, że będą wyglądały równie dobrze a może nawet lepiej :)



Dodatkowo przypomniało mi się, że dokładnie z tej samej tkaniny kiedyś dorobiłam sobie kokardy do butów :))) No, czego to człowiek nie wymyśli ;)



U mnie jeszcze sporadycznie pachną kadzidełka, ale można już otwierać okna, wciągać w nozdrza zapach nadchodzącej wiosny. Oj... blisko już ona, a ja taka niegotowa...

Lecę, więc robić moje knedle ze śliwkami bo już mi ślinka cieknie :)


Pozdrawiam wszystkich miłośników wsi Polskiej :)
bZuzia

wtorek, 11 lutego 2014

Czy dwa to lepiej niż jeden?


Pewnie zależy! Jeśli byłaby mowa o podwójnej porcji ciasteczka - to i owszem :) Jeśli natomiast miałabym przytyć dwukrotnie - co to, to nie ;) Albo...gdybym miała mieć drugą Zuzię na dokładkę - biorę :) Ale gdybym dostała drugiego męża w gratisie... tooo dziękuję ;)
I żeby nie było, że mam koszmarnego męża! To wspaniały człowiek jest, lecz gdyby było ich dwóch, to już na pewno z garażu by nie wyszli... ;)
Ale dosyć tych gdybań!




Miałam dwa obrazy po zdjęciu których, zostały dwa gwoździki. Cóż było robić?! Musiałam, więc sklonować wianek, co też uczyniłam.
Nie pytajcie mnie dlaczego fiolet, nie znam na to pytanie odpowiedzi. W jakimś czasopiśmie było pokazane fioletowe wnętrze i jakoś tak mnie też się zachciało fioletu :)
Zebrałam fiolety do jednego pokoju i już.

Kiedyś dostałam komentarz, że powinnam wydać książkę o tym "Co można zrobić z resztek tapet", powiem Wam, że szybciej byłoby napisać "Czego z tapet zrobić nie można".
Standardowo więc - wianki, serduchowe lampiony, serduchowe zawieszki i kokardę zrobiłam z tapet :)

























W trakcie szycia są nowe poszewki na jaśki (oczywiście fioletowe), które pokażę gdy będą gotowe.

Miłosnego piątku życzę i spadam w otchłań prasowania...
bZuzia

P.S. Może to nie jest "radiant orchid" (kolor roku 2014!), ale zawsze to bliżej niż dalej ;)

piątek, 7 lutego 2014

Pomieszanie z poplątaniem!

Gdy ktoś z Was miał okazję odwiedzić ostatnimi dniami bZuziolanię, mógł podnieść jedną brew ze zdziwienia. Pojawiły się bowiem posty, które pojawić się nie powinny ponieważ już raz się pokazały. Jako, że mam NATURALNĄ tendencję do mieszania, to i tym razem trochę nieświadomie namieszałam :)
Było jak zwykle. Chcąc coś ulepszyć, napsułam i nie mogłam tego odkręcić. Na szczęście pomogły mi zorientować się w sytuacji wasze komentarze. Dzięki nim w ogóle zobaczyłam, że coś jest nie tak :))))
Przepraszam za zamieszanie, jednak nie obiecuję poprawy, nie raz jeszcze namieszam :)))
                                                      
                                                                                ***

Teraz sedno sprawy... czyli... losowanko :)
Dziękuję za Wasze dobre serducha i za sprawienie tej odrobiny radości chorym dzieciom! Możecie być z siebie dumne!!! (piszę "dumne" gdyż żadnego Pana w tym konkursie nie uświadczyłam ;-). Mimo bardzo wielu odwiedzin mojego cady, jednak niewiele osób zdecydowało się na ten drobny gest. Tym bardziej wszystkie jesteście dla mnie WYJĄTKOWE! Jednak to właśnie Ankaflorianka  została wylosowana (zresztą ręką mego męża) i to do niej pojadą cukierasy :)
Gratuluję Aniu i czekam na Twój adres.
Wszystkim innym bardzo dziękuję za wspólną zabawę.

Nasze karteczki samoróbki w samoróbkowych kopertach też już wysłane i tak jak obiecałam - Zuzia zmajstrowała dla dziewczynek rysunki :)


























Całuski dla niewylosowanych
bZuzia