czwartek, 9 marca 2017

śledztwo


Wreszcie stopniał śnieg! 
Cudowna to sprawa, szczególnie że biało było od grudnia. Nie narzekam bo lubię białe zimy, ale dosyć, pora zobaczyć znowu jakieś inne kolory.
Pomimo urywającego głowę wiatru (a wiecie, że jak jest wiatr to jest zimno), wystawiłam w końcu nos na dwór. W ogromniastych gumiakach oblukałam moje włości. 
Niemalże z zegarmistrzowską precyzją i zwinnością godną niejednej wiotkiej gimnastyczki obejrzałam z każdej strony wszyyyystkie roślinki. Przyplaszczona do błota zaglądałam pod niejeden listek, czy oby coś tam jeszcze nie wychyla się z z tej brązowej mazi.
Zastanawiałam się co gdzie sadziłam, analizowałam w którym miejscu co powinno być.
Zlokalizowałam co nieco, nawet parę nadwyżek się trafiło (np. jaskry, które przetrwały zimę :).
Po powrocie do domu, w końcu mnie olśniło... 
Nie na darmo robię ciągle tyle tych wypocin zdjęciowych moich rabat, na wiosnę w końcu ma to sens :)))
Bo teraz właśnie siadam sobie do komputerka i przeglądam ubiegłoroczną wiosnę na zdjęciach.
Pamięć moja zawsze szwankowała a z wiekiem to niestety postępuje, więc zdjęcia mi często odpowiadają na pytania co, gdzie było zasadzone - szczególnie jeśli chodzi o cebulowe!
Takie śledztwo trwa jakiś czas, zanim wszystko nie zostanie zlokalizowane, potem to już tylko radocha z obserwowania jak rosną.

A rosną w ekspresowym tempie!
Jednego dnia jeszcze golusia ziemia, a następnego już wystawione łepki :)
Dają radę te małe roślinki!

Oto pierwszy wiosenny przegląd :)

Hiacynty
Krokusy i iryski
Ciemiernik
Czosnki ozdobne
Szachownica
Narcyzy
Orliki
Piwonia
Krokusy
Puszkinie

Tulipany


Biedronki też się uchowały, pomimo mroźnej zimy. Widzę ich w ogrodzie bardzo dużo, z czego się oczywiście cieszę.

Przesadzone jesienią do tunelu foliowego karczochy, niestety przetrwały połowicznie. Na 6szt nie zgniło 3, ale to i tak lepszy wynik niż gdybym je zostawiła na grządce. 
W przyszłym roku zaeksperymentuję ze schowaniem ich do piwniczki.
Zobaczymy co da najlepszy efekt.

Wyłażąca zieleń z cebulek leżących w piwnicy zmusiła mnie, żeby je zasadzić. Nie wiem czy to nie za wcześnie i nie zgniją, ale trudno - siła wyższa :)




Gdyby nie pojawiające się ciągle wszędzie, ale to dosłownie wszędzie, błotne odciski kocich łapek, to powiedziałabym, że jest za...biście.
Niestety ta sytuacja ostudza odrobinę mój wielki entuzjazm. 
Najchętniej nie rozstawałabym się ze ścierą :(

W związku z zaistniałą sytuacją mam pytanie, czy ktoś z Was nauczył kota zakładać i zdejmować butki?
Jeśli tak, to proszę o szybki kontakt, zanim oszaleję!!!

Przytulsy dla Was!
 bZuzia