poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Raj...


Natura szaleje na całego, szare widoki za oknem w mgnieniu oka pomalowała na zielono.
Kwiaty zachwycają swoim widokiem, pachnie wprost nieziemsko.... "musi, że to raj" :)))

Całe dnie mogę spędzać na dworze (dla Krakowian "na polu" ;) i gapić się na to wszystko.
Dlatego parę migawek tego cudnego kwiecia muszę zatrzymać ku pamięci...


Ptaszki dzisiaj rano tak głośno śpiewały, że pierwszy raz w życiu coś takiego słyszałam. Mam wrażenie, że im mniejszy tym głośniej ćwiergoli :)
Wiewiórki zrobiły sobie trasę przelotową przez naszą działkę, zresztą wcale się im nie dziwię, sady orzechowe Wojtka rodziców są dla nich najlepszym stołem szwedzkim jaki mogą sobie wymarzyć :)
A my z Zuzią mamy co obserwować...


Wiem, że u Was tak samo piękne widoki i tak samo cudne ćwiergoty, dlatego życzę Wam udanego długiego weekendu w tym wiosennym raju ;)


Buziaki dla wszystkich miłośników przyrody!
bZuzia

środa, 23 kwietnia 2014

Wielkanocna Rainbow Dash

                                                                            

Święta zawsze mają to do siebie, ży za szybko się kończą.
Dobrze, że pomimo panujących (ciągle i ciągle...) przeziębień, udało nam się spotkać przynajmniej z częścią rodzinki.
W marcu, przez choroby nie dało rady zorganizować mini-imprezki urodzinowej dla Zuzi. Dlatego nadrobiliśmy to w Wielkanoc. Przynajmniej symbolicznie - tortowo :)
Szczególnie, że Rainbow Dash nie mogła już się doczekać blasku fleszy ;)






Najukochańsza z moich córeczek była zaskoczona i zachwycona, co jest najlepszą dla mnie nagrodą za te wszystkie nerwy związane z lepieniem. I mimo tego, że ja widzę dużo niedoskonałości i tort miał ogólnie wyglądać lepiej, to Zuzia na szczęście widziała to inaczej. Wszystko jej się podobało...
Tak niewiele trzeba, żeby dziecku sprawić radość :)


















































No tak! Było miło ale się skończyło!

Teraz wracam do rzeczywistości i zaczynam rozplanowywać, co gdzie i jak. Tyle mam siewek na parapetach, że będę musiała chyba wykarczować pół podwórka, żeby to gdzieś zasadzić :)
Na razie z częścią z nich biegam w tą i z powrotem, żeby je hartować i niedługo wysadzić.
Ale jak już warzywka urosną a kwiatki zakwitną to na bank będę miała ze dwadzieścia cm więcej z rozpierającej mnie dumy a przy moich 153cm. to dużo ;)

Zmykam więc na roślinny obchód a Wam przesyłam duuużo buziaków :)))
bZuzia

piątek, 18 kwietnia 2014

Ptactwo garnie się już na talerze, więc pora złożyć życzenia i zniknąć w kuchni :)


Moi mili!
Życz Wam zdrówka, spokoju i radości, żebyście mogli nacieszyć się atmosferą tych Świąt Wielkanocnych razem z Waszymi bliskimi.
Życzę Wam, oby w całym tym zamieszaniu nie zapomnieć skąd się wzięły i po co są te święta..

Serdeczne pozdrowienia
bZuzia.

P.S. U Was już czyściutko? Pisanki zrobione? Baby upieczone ?
       Bo u mnie tylko jedna baba i jeszcze w dodatku cały czas w lesie ze wszystkim ;)

niedziela, 13 kwietnia 2014

Jest iskierka nadziei...




Ludzie są różni!

Pracując parę lat przy obsłudze klienta, miałam styczność z wieloma osobami. Niestety statystyka nie jest pochlebna. Bardzo dużo jest osób nieuprzejmych, źle wychowanych, bez grama empatii dla drugiego człowieka. Zdaję sobie sprawę, że Ci moi statystyczni "niefajni" klienci w otoczeniu osób znajomych są zupełnie inni, zapewne to już nie te same naburmuszone osoby :)
Sama nie należę do tych co to z chęcią w autobusie zagadują, lecz gdy już ktoś zagada to zawsze odpowiem, a na ulicy nie udaję, że nie widzę pani podającej ulotkę, tylko biorę i ładnie dziękuję  :)
Myślę, że zwykła uprzejmość do drugiego człowieka nie boli!

Na szczęście dla równowagi, są też ludzie bezinteresowni, mili, otwarci na drugiego człowieka. Oooo.... o tych mogłabym pisać dużo więcej bo i przyjemniej się myśli o tego typu ludziach. 
Na przykład taka Pani Ela z naszej przychodni.... wierzcie mi, takich ludzi ze świecą szukać i mimo, że jej nie znam bliżej, chyba pyknę jej fotkę i powieszę sobie w domu... żeby nie tracić wiary w człowieka :)))
Albo taka Kasia, mieszka sobie w dalekiej pięknej i pachnącej lawendą Prowansji i żyje sobie swoim życiem, ale chce jej się zrobić coś bardzo miłego dla mnie i mojej rodzinki :) 

Znamy się dzięki wymianie nasionek "Na Ogrodowej", ja wysłałam Kasi nasionka, a Kasia niezapowiedzianie przysłała mi pachnącą, niespodziankową  kopertę. Jej zawartość zupełnie mnie wzruszyła; że jej się chciało, że pamiętała, że sama dowiedziała się czegoś o mnie, Zuzi i Wojtku, i stworzyła coś wyjątkowego specjalnie dla nas :)))

Jesteście jeszcze Wy, od których dostałam ostatnio tyle życzeń zdrowia dla mnie i Zuzi, że naprawdę od razu zrobiło mi się lepiej ;) I mimo tego, że obie z Zuzką wylądowałyśmy na antybiotyku, to jakoś raźniej mi z Wami było :)

Podsumowując mój dzisiejszy monolog:
- nie warto przejmować się gburkami życiowymi, których spotykamy na swojej drodze, zawsze jest szansa, że przy naszym pozytywnym nastawieniu i gburek pokaże swe lepsze oblicze ;)
- zdecydowanie należy wyłapywać te pozytywne osoby i najlepiej je klonować ;)))

To tyle wywodów, a teraz  zobaczcie jakie cudne podkładki dostałam od Kasi :)



Zuzia jest nimi zachwycona, szczególnie swoją na której jest jej ukochany jednorożec:)                   

W tamtym roku sama chciałam zrobić podobne podkładki, lecz sprzęt nas zawiódł i wyszła tylko jedna, która teraz mogła dołączyć do koleżanek, a wpasowała się idealnie! Można by rzec, że połączyła te Kasine, bo jest na niej serducho stworzone przez samą naturę  :)                                                                                                                                                                
                                                                                                                      
Tak się składa, że większość rzeczy, które mam - przerabiam pod własne potrzeby i tym razem też tak się stało. Mam nadzieję, że Kasia wybaczy mi te moje przeróbki... :)))
Otóż wymyśliłam sobie, że te podkładki będą miały również funkcję magnesów i w razie potrzeby będą ozdobą lodówki. Bo przecież szkoda chować takie cudeńka do szuflady.
Zrobiłam więc w nich dołki w które włożyłam małe magnesy, żeby magnesy się trzymały użyłam zwykłego kleju "kropelki". 

Teraz Zuziowe rysunki mogą spokojnie cieszyć nasze oczęta, za co Ci Kasiu bardzo dziękuję!


Wam również bardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa i wasze komentarze, które mnie napędzają do działania.
Specjalnie dla Kasi i dla Was bukiecik z moich ukochanych szafirków :)

Dziś pozdrowienia i buziaki wędrują do wszystkich pozytywnych postaci tej bajki!
bZuzia

czwartek, 3 kwietnia 2014

Każdy widzi co chce ;)



Od dłuższego czasu obserwuję ciągłe upodabnianie się młodzieży, czy to do celebrytów, czy też do siebie nawzajem. Jest to dla mnie niepojęte...
Widocznie ja pochodzę z tego pokolenia, które kombinowało żeby mieć cokolwiek, bo jak wiemy w sklepach wtedy były pustki. Wymyślałam więc cuda na wiankach, żeby troszkę się odróżnić od innych. A to w nowych jeansach kółka wycięłam i ozdobiłam kolorową nicią, a to naszyjnik z muszli wykombinowałam...
I muszle zaczęły się kruszyć po jakimś czasie i w spodniach mama nie pozwoliła pójść do kościoła "bo wstyd" :) Ale starałam się jak mogłam, żeby kreatywnie na siebie spoglądać. Na szczęście zostało mi to do dzisiaj i raczej wolę sama coś przerobić, niż kupić jak leci z taśmy...
Teraz młodzież strasznie chce być szablonowa. Takie same fryzury, takie same markowe ciuchy, buty. Może się mylę!? 
Brak kreatywności i oryginalności, a szkoda...

To takie moje "chorobowe" przemyślenia :) No bo cóż mi pozostało... dziecko chore, ja w kiepskim stanie... siedzimy w domu i gapimy się na to słoneczko za oknem...ech... oby do lata :)

                                                                                                   ***

Święta za pasem, a ja wcale jakoś ich nie czuję. W domu też żadnego kurczakowo-króliczkowego wystroju nie będzie :)
Chce mi się tylko duuużo kwiatów i to mi wystarczy.
Ale ocieplacze na jajka zawsze się przydadzą :) Czy to ptaszki czy to kurki - sami oceńcie  ;)


























Ponoć kiełki są pase, to może i lepiej bo u mnie są jak najbardziej pożądane :) Zuzia też zasmakowała rzeżuchy w przedszkolu i teraz ma własną małą plantację w domu. Nosi się z tą rzeżuchą po całym domu, jak kura z jajkiem, raz ją znalazłam w sypialni pod kołdrą... bo jej było zimno :)
A niech tam, wolę rzeżuchę niż rybki, a o nich ostatnio często mi wspomina.



























Idę chwilkę nic nie porobić bo głowa mi pęka i siły brak...
Trzymacie się w zdrowiu
bZuzia