Myślę, że nawet najlepszej i najbardziej perfekcyjnej pani domu ;) zdarzyło się upranie wełnianego sweterka w za wysokiej temp. wody. Prawda? Nie... No to ze mną jest coś nie halo. Mnie to się zdarza, powiedziałabym w miarę regularnie. Tak też się stało i tym razem, a że wyznaję zasadę iż prawie wszystko można ponownie wzniecić do życia w innym wcieleniu, więc oto jest: czapka :)
Sweterek bardzo lubiłam no i kolorek ostatnio we wszystkim przeze mnie ulubiony, więc nijak nie mogło być inaczej tylko przeróbka. Szczęśliwie okazało się, że mój obwód głowy równa się szerokości plecków mojego sweterka :D To załatwiło kwestię obrębiania szwów ponieważ były obrębione fabrycznie. Tak więc wystarczyło zszyć mój prostokącik, wywinąć do środka jedną jego część tak aby powstał "kominek". Potem tylko związać ładną tasiemeczką, doszyć guziki ku ozdobie i voila!
Wcześniej rękawki tegoż swetra wykorzystałam do zrobienia świątecznych
choinek. Co prawda to już nie aktualny temat więc tylko migawka
zdjątkowa, żeby nie było że ściemniam ;)
Oki, na dzisiaj to tyle. Buźki gorące dla nielicznych, lecz nader kochanych pierwszych podczytujących :)
Pozdrowionka
bZuzia
P.S. Oczywiście reszta sweterka została i również będzie wykorzystana w odpowiednim czasie.
Hej, hej, a mnie właśnie ta choinka zachwyciła i porywam pomysł na przyszłoroczne strojenie :-)
OdpowiedzUsuńTa choinka to chyba z racji tego, że jestem krawcową. TO takie zboczenie zawodowe :) Dzięki Lolu :)
OdpowiedzUsuńChoinka jest cudna, nie mogę się napatrzeć :-)
OdpowiedzUsuńSzu.
Już schowana. Do grudnia będzie spać w pawlaczu ;)
OdpowiedzUsuńChoinka i czapka świetne. Podziwiam kreatywność .:)
OdpowiedzUsuńchoinka z guziolami rewelacja, czapa też a ja jestem 100 obserwatorem - ale fajnie trafiłam tu :)
OdpowiedzUsuń