Dla towarzystwa doszyłam jeszcze poszewki na jaśki. Tym sposobem zasowiło się troszkę u nas :)
Wczoraj obżarstwo pączkowe ale ja wolałam od pączków (za którymi nie przepadam) zrobić równie kaloryczny deser :)
Szybki rekonesans tego co mam w lodówce. No i powstał deser z serka mascarpone, owoców, bezików i pomarańczowej posypki (cukier + wysuszona i zmielona skórka z pomarańczy).
Zuzi na tyle smakowało, że chciała dokładkę. Moją potrzebę słodyczy taki deser zaspokaja na bardzo długo, przynajmniej do następnego dnia :)
Pozdrowienia dla wszystkich, którzy nie liczą kalorii ;)
bZuzia
Świetne Ci Gosia te sówki wyszły. Zakochana para jest cudna!
OdpowiedzUsuńp.s. Dzięki za pozdrowienia ;-)
Szu.
Jak miło, że też jesteś w tym klubie ;)
UsuńPysznie wygląda ten deser, a blog jest naprawdę bardzo ciekawy.:) W wolnej chwili zapraszam do mnie. http://modajestnaszapasja.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDzięki Kay! Już pędzę obczaić :)
Usuńteż chcę takie sówki
OdpowiedzUsuńTo może jakiś kurs szycia zorganizuję :)
Usuńetam kurs od razu - wiesz szyć to ja potrafię... ale ubranka dla lalek i kota
OdpowiedzUsuńHa ha... dla kota to ja jeszcze nie szyłam ubrań, wszystko prze de mną :)
UsuńMoże jakiś konkurs zorganizuję z sówką w roli głównej :D