No i co z tego, że gotuję, piorę, sprzątam i chodzę po domu w dresie i grubych skarpeciochach?
Nic! Lubię to robić i lubię gdy jest mi cieplutko, mięciutko i wygodnie :)
Ale... czasem wyjdę do LUDZI! Wtedy też lubię mieć drugą twarz, co wcale nie znaczy, że jestem inną Gośką! Ta sama ze mnie wariatka, tyle że ciut bardziej "iligancka" ;)
I właśnie na takie wyjścia, uszyłam sobie torebkę. Sam model (tyle, że w jednym kolorze) zobaczyłam w jakowejś gazecie. Był to wzór YSL i raczej nie w głowie by mi było mieć oryginał, ale uszyć podobną to żaden problem :)
Ba! Na pewno nie jest taka idealna jak "ich", ale tylko my o tym wiemy ;) No i co się igieł nałamałam, to już tylko ja wiem...

Na koniec parę fotek prawdziwych kur i kogutka, żeby nie było, że nie wiem o czym mówię ;)
To kurki mojej mamy, a ich jajka są najpyszniejsze na świecie (i bez GMO ;)

Tym miłym akcentem zakończę, bo wiosna na mnie nie będzie czekać.
Lecę zrobić przegrzebki w rabatkach, no i faworki na jutro :)
Pozdrowienia dla wszystkich GOSPODYŃ domowych!
bZuzia