Muszę szczerze przyznać, że ja pieczenia pierniczków z dzieciństwa nie pamiętam. Pamiętam za to ciastka maszynkowe, które były tradycyjnie robione tylko na święta, albo amoniaczki posypane kryształkami cukru :)
Nie pamiętam sterty prezentów pod choinką, ale tę właśnie choinkę, która co roku była "żywa" i tak samo żywa pozostała w moich wspomnieniach. I ten zapach świąteczny, niepowtarzalny i harmider, pośpiech czy oby na pewno ze wszystkim się zdąży... I w tym wszystkim ja i moje dwie siostry plątające się pod nogami zabieganych dorosłych :)
Wspomnienia z dzieciństwa są bezcenne, nie do podrobienia...
Dlatego tak bardzo staram się w mojej małej rodzince również stworzyć ten klimat podekscytowania, który zresztą rokrocznie mi w tym momencie towarzyszy. Chciałabym bardzo, żeby Zuzia miała równie piękne i wzruszające wspomnienia, choć zupełnie inne bo i czasy się zmieniły.
Tradycyjnie już pieczemy i dekorujemy pierniczki, na szczęście Zuzia ma swoje własne wizje co do ich wyglądu :)
Walczę oczywiście sama ze sobą, żeby jej nie strofować za bardzo, że zjada za dużo lukru, czy co piąty pierniczek :))) W końcu i tak trzeba będzie dorobić jeszcze co najmniej jedną partię ;)
Gdy pomyślę sobie, że znowu wzruszenie i ściśnięte gardło nie pozwolą mi złożyć normalnie życzeń przy opłatku, to jestem na siebie trochę zła. Jednak może tak ma być... w końcu kto wie co nam i naszym bliskim jest pisane?!
Udało mi się wykonać to co sobie wymarzyłam, czyli 15 sztuk malowanych pierniczków. Każdy jest inny i w każdy włożyłam tyle samo pracy i serducha. Mam nadzieję, że Wam też się spodobają :)
Nie wiem czy uda mi się jeszcze nabazgrać coś przed Wigilią, lecz mam nadzieję, że na złożenie Wam życzeń znajdę choćby 5 minut :)
Podejrzewając, że u Was też jest tak samo pracowicie co u mnie, nie zawracam Wam głów. Lećcie kombinować co i jak, ja też pędzę spakować ostatnie prezenty :)
Jeszcze na koniec zdjęcie sprzed roku o tej porze - było tak :)))
Mam cichą nadzieję, że jeszcze zdążą te roztopy zamienić się w cudny, puszysty śnieg. Innej opcji NIE MA!
Sentymentalnie...
bZuzia
to prawdziwe arcydzieła jakieś! doskonałe!
OdpowiedzUsuńniesamowite! są prześliczne! bardzo zdolna osóbka z Ciebie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Basia
są cudowne :-)
OdpowiedzUsuńcudowne :)
OdpowiedzUsuńjakie śliczności... wow.
OdpowiedzUsuńJakie piękne! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrześliczne! Masz talent:)) Ach i jeszcze te kropeczki śniegu... super!
OdpowiedzUsuńMałgosia, o Boże, jakie to piękne, cudowne dzieła sztuki, Ty jesteś artystka!
OdpowiedzUsuńJa też robiłam z Marcysią , lukier pochłaniała jak smok, a jak odłożyłam pierniki do wyschnięcia, to kilka wylizała :-)
O, ja też się wzruszam przy dzieleniu opłatkiem, wrażliwi ludzie tak mają :-)
No nie mogę się napatrzeć! A gdzie kupiłaś takie farbki?
Buziaki!
Ha ha ha... Uwielbiam takie rozkoszne dzieci :) Jak robiłyśmy z Zuzią ciasto na pierniczki to specjalnie zrezygnowałam z miksera, żeby nacieszyć się widokiem zagniatania tego ciasta małymi łapultkami :) To nic, że potem było ono na połowie kuchni :)))
UsuńFarbki to nic innego jak barwniki spożywcze w proszku, które rozrobiłam i pomieszałam dla uzyskania odpowiednich kolorów. Ja zaopatruję się w sklepie internetowym TORTOWNIA. Mogę śmiało polecić to miejsce.
Buziaki dla Was!
Kochana, tych dzieł szuki szkoda jeść, trzeba nimi najpierw napaść oczy!
OdpowiedzUsuńMasz talent kobieto!!!!!! :)
Myślę, że ostatecznie wylądują jako ozdoba na choince :)
UsuńGosiu, inspirujesz :) Pierniczki są wspaniałe, zwłaszcza te z ptasimi podobiznami. Ja tez nie pamiętam pierniczków z dzieciństwa. W moim domu nigdy się ich nie robiło na święta, bo królowały kruche ciasteczka. I ja do tej pory też jeszcze nie próbowałam. Może w tym roku...
OdpowiedzUsuńCzyli pierniczki wcale nie mają u nas tak starych korzeni ;)
UsuńPtaszki to mój motyw ulubiony w ostatnim czasie, najlepiej na wszystkim :)))
Gosia ale cudeńka tworzysz! :-) Szczena opada. Moje pierniczki przy Twoich to jakieś marne wypociny :-) Ja mam podobne wspomnienia ze świąt, ciastka maszynkowe w ilościach hurtowych :-)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Szu.
Gosiu piękne dzieła tworzysz. Szczena opada :-) Moje pierniczki przy Twoich to marne wypociny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Szu.
Ale może pobijają moje w smaku? :)))
UsuńNo nie koniecznie. Piekłam z trzech różnych przepisów i w każdym coś sknociłam wrrrr. Już głowa nie ta :-)
UsuńSzu
Oj tam, oj tam... Ja wiem, że Ty jesteś perfekcjonistką, dlatego za bardzo Ci nie wierzę ;)
UsuńNajlepiej było by popróbować :)))
Chyba żartujesz, że sama je zrobiłaś?!
OdpowiedzUsuńMy wszystkie ciasteczka już "wciągnęliśmy".:) Też nie pamiętam pierników świątecznych, za to ciastka z maszynki - tak... i babcia robiła maślane kwadraciki posypane cukrem - takich smaków pewnie nigdy nie powtórzę.:) Pozdrawiam i życzę Wam Wesołych Świąt!
My też troszkę wypieków "wciągamy" przed świętami, takie z nas łasuchy :)
UsuńSzkoda, że tych zapamiętanych smaków z dzieciństwa nie da się powtórzyć. Zawsze jest coś nie tak... a może to i lepiej...
Dziękuję serdecznie :)
Dear Bzuzue,
OdpowiedzUsuńGreat cookies, wonderful!
Have a wonderful and merry christmas with your loved ones!
Hugs
Dziękuję Bety!
UsuńNasze Święta właśnie takie są - wesołe i z bliskimi :)))
Pierniczki są zachwycające...Kochana podziwiam za cierpliwość..no chapeaux bas...serio;))
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia..blog...oj zostaję tutaj..pozwolisz, ze się rozgoszczę..?
pozdrawiam serdecznie...