Czuję gorący oddech świąt na swoich plecach, a i tak jakoś ze wszystkim jestem daleko w polu... i to niemal dosłownie.
Dobrze, że mam wspaniałą sąsiadkę, która piecze wyśmienite ciasta i bardzo często mnie nimi raczy. Wczoraj również dostałam pychoty pieczone przez nią, dzięki temu mogę powiedzieć, że pierwsze baby na święta są :) Zdarzają się jeszcze kochani ludzie :)))
Gdyby nie to, to świąt jako tako u mnie nie widać, no może małą namiasteczkę.
Ogólnie dom w rozsypce, którą trzeba jakoś ogarnąć, no i wczoraj udało mi się zrobić jakąś realną listę zakupowo-spożywczą.
Na szczęście żadnej spiny nie odczuwam, toż to nie koniec świata, a święta są po to żeby świętować, a nie padać ze zmęczenia.
Większość czasu spędzam już na świeżym powietrzu. Tyle pracy jest o tej porze na wsi, że trzeba się dobrze zastanawiać w co ręce włożyć najpierw.
![]() |
Pisanka robiona przez Zuńcię :) |
Grządki przygotowane, połowa tunelu przekopana i zasiane pierwsze warzywka. Sałata i koperek zaoszczędziły mi pracy i same się zasiały :) Na parapetach młode roślinki pną się ku światłu, którego im zawsze za mało. No i zapomniała bym o tym, że udało mi się uprzątnąć ( prawie) połowę podwórka....
Jak widzicie jest co robić!
A czas zachowuje się moim skromnym zdaniem nie fair, w normalny roboczy dzień pędzi jak szalony, a w niedzielę stoi jak zaklęty. "O co kaman"?
;)
Na blogu piszczy bida, pusto, głucho.... wybaczcie - życie.
Zresztą, większość z Was na pewno mnie zrozumie :)
Dla Wytrwałych Zaglądaczy Moich mam życzenia świąteczne...
Spokojnych, serdecznych, zdrowych Świąt Wielkanocnych i wiele radości ze
Zmartwychwstania Pańskiego!
Życzy bZuzia!
P.S. Aktualizacja przeglądu rabatkowego :)))
Pa pa...