Jak tam u Was? Zimocha już sobie poszła, czy tak jak u mnie: siadła na wszystkim tymi swoimi białymi barchanami?
Normalnie mam zapędy, żeby wszystko zrzucić na obecny rząd... ale daruję sobie ;)
Może to faktycznie nie ich wina, że jeszcze nie ma tej wiosny!
Jak pragnę zdrowia jeśli w przeciągu najbliższych dni nie stopnieje ten śnieg i nie pokażą się spod niego roślinki, to chyba urządzę jakąś rzeź. Oszaleć można już od tego ponuractwa. Chyba z wiekiem coraz trudniej mi przychodzi przetrwanie zimy...
Właściwie to już miałam przedsmak wiosny, nawet przebiśniegi zdążyły zakwitnąć. Niestety trwało to dosłownie dwa dni, więc nawet zdjęcia na dowód nie mam. Potem jak gruchnęło śniegiem to powiem Wam, że takiej wiosny tej zimy nawet nie było. Już myślałam, że wioskę nam odetnie od świata na parę dni... niestety, nie tym razem.
Wydawać by się mogło, że skoro taka sytuacja nastąpiła to pewnie szyję, maluję pisanki lub uskuteczniam inne wytwory. Nic bardziej mylnego! Plączę się po domu, zimno mi, ciągle chce mi się spać i w ogóle tylko wyliczam co tu jeszcze trzeba zrobić. Z tym przesileniem wiosennym to chyba jednak nie ściema :)
Pisanki zrobiłyśmy z Zuzią po najmniejszej linii oporu, w sumie to nawet nie mam ochoty na żaden miszmasz kolorowy. Dlatego dobrze, że wpadły mi w łapki takie sprytne "naklejki", które świetnie się wpisują w moją kuchnię.
Przed tym jak siadłam do komputera, wstawiłam jajka do gotowania, żeby zrobić z Zuzią pisanki na jutro do szkoły... zapomniałam o nich zupełnie. Od jakiejś chwili podświadomie docierał do mnie jakiś "dziwny" zapach... I w tym momencie Zuzia zawołała mnie z dołu... Już wiedziałam o co chodzi. Popędziłam po schodach na złamanie klarku... za późno... Jedno jajko wybuchło na połowę kuchni, a smród z takich przypalonych jajek jest nie do opisania...
Ha ha ha... w CV kury domowej będę mogła sobie wpisać nowe doświadczenie :)
Wam nie polecam!!!
Wracając...
Kwiatków niestety też nie uświadczysz (chyba, że z kwiaciarni), więc sukulenty muszą nadrabiać i tworzyć zielony klimat.
W tym wszystkim tylko stadko koteczków daje jakieś emocje, często skrajne.
4
koty już potrafią namieszać :) Czasem mam ochotę je wszystkie
wyrzucić z domu, zamknąć klapkę i udawać, że się nie znamy. Czasem
jednak nie wyobrażam sobie już bez nich domu, na pewno byłoby pusto i
jakoś tak... łyso ;)
Nawet łapki trzeba sobie ogonkiem ogrzewać |
Kitka - matka Pyćki i Dżordża |
Pyćka i Dżordż któremu właściwie nie można zrobić normalnego zdjęcia. |
Gdyby ktoś nie wiedział, że one zmieszczą się wszędzie :) |
I pomyśleć, że dokładnie rok temu było tak!
Toż to szok! A może u Was już tak jest?
Buziaki z daleka dla Was!
Niech wiosna będzie z Wami ;)
bZuzia