czwartek, 23 października 2014

Pociąg do skorup z rudymi w tle


Do "skorup" miętę czułam zawsze. Nie mając jeszcze własnego kawałka podłogi, już targałam ze sobą ze stancji na stancję tonę różnej maści talerzy, kubeczków itp. Jedne były bardziej ulubione inne były tylko dlatego, że były po prostu ładne. Wtedy jeszcze bardzo emocjonalnie podchodziłam do straty jakiejś ulubionej "skorupy". Zdarzało mi się nawet uronić łzę złości, że coś się zbiło, a przechlapane miał ten kto się do tego przyczynił :) 
Na szczęście wyrosłam z takich ekscesów, a gdy jakąś ulubioną stracę to biorę zmiotkę i wyrzucam skorupki bez mrugnięcia okiem (no chyba, że jest to pamiątka rodzinna).
Gdy mam czas i okazję połażenia po sklepach to w pierwszej kolejności zachodzę do takich z zastawą, sklepy z ciuchami spadają na odległe miejsce. 
Ten kto zrobi wystawkę z pięknych filiżanek może na bank liczyć na moją obecność w środku. Często też oglądam piękne zastawy w sklepach internetowych i wierzcie mi, że gdybym miała fundusze przeznaczone na ten cel, byłaby to trudna decyzja, którą wybrać. Motywy ptaków, czy pięknych roślin są moimi ulubionymi, szkoda tylko, że producenci tyle sobie za nie życzą.
Jestem zdecydowanie wzrokowcem, uwielbiam zjadać posiłki co rusz na innym talerzu, dlatego bardzo często kupuję pojedyncze sztuki. Tym sposobem mam stosik przeróżnych talerzy, talerzyków, filiżanek różnej maści. 

Ostatnio do łapek bardzo mi się kleją białe, czy też kremowe filiżanki bez żadnych motywów - ot takie prościutkie. Herbatka w takich smakuje zdecydowanie najlepiej :)
Może kiedyś dorobię się pięknego przeszklonego kredensu w którym będę trzymała te wszystkie moje skarby, bo na razie ze zgrozą spoglądam na wiszące na ścianie szafki, które lada moment nie udźwigną całego ich dobrodziejstwa.




Żeby ciut odciążyć szafkę, gnębiony przeze mnie od dłuższego czasu mąż zawiesił mi półkę. Dokładnie taką jaka siedziała mi w głowie. Chciałam, żeby nie było żadnych widocznych wsporników, no i żeby nie była zbyt masywna ponieważ miała wisieć nad stołem. Wizję przedstawiłam Wojtkowi, który o dziwo nie widział tym razem problemów, a muszę Wam powiedzieć, że po zobaczeniu jak to zrobił chylę przed nim czoła! 
Jednym słowem, pólka wisi na ogromniastych śrubach, którym zostały ucięte łebki. W półce Wojtek wywiercił odpowiednie otwory w które zostały wsunięte owe śruby. Deskę pomalowałam na taki sam kolor co krzesła i stół, a pod nią dorobiłam widelczykowe wieszaczki.

I jest :)
Dokładnie taka jak sobie wymarzyłam :)  Ten kto wymyślił półki ścienne jest zdecydowanie moim idolem i nie zawahałabym się przesłać mu soczystego buziaka. Że nie znam człowieka to buziaka, a nawet tysiąc soczystych buziaków dostanie mój wspaniały mąż :)))


Najlepsze w tym wszystkim jest to, że została mi druga połowa z deski ;) Nie może się przecież zmarnować...
Muszę popatrzeć czy mi jeszcze jakieś wolne przestrzenie na sianach zostały ;)



Jak widzicie na zdjęciach wiewiórek ci u nas pod dostatkiem :) Ostatnio naliczyłam cztery w jednym momencie - ot, taki tam wiewiórczy zlot. Pewnie wymieniają się orzechowymi przepisami ;)
Szkoda tylko, że omyłkowo posądziłam o kradzież wiadra orzechów jakąś Bogu winną duszyczkę, a sprawczyniami były właśnie wiewiórki. Jeszcze chwila i pewnie znikną z pola widzenia... a można powiedzieć, że się zaprzyjaźniliśmy...


Ech...życie jest piękne taką jesienią...
Uściski

bZuzia


P.S. Moje dalie kwitną jak szalone, mam nadzieję, że przymrozki przyjdą jak najpóźniej.

23 komentarze:

  1. Takie delikatne kubeczki i talerzyki są śliczne!
    Zdjęcia świetnie prezentują jesień, od tej lepszej, pięknej i malowniczej strony :)
    http://modajestnaszapasja.blogspot.com/2014/10/fall-with-me-tag.html
    Zapraszam na post! Mój autorski, jesienny tag :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, tej drugiej strony jesieni NIE LUBIĘ! Zimne i szare dni są beeee!
      :)

      Usuń
  2. Ale wiewiórki wiadro chyba zostawiły? ;)) Mimo tego złodziejskiego incydentu to bardzo milutkie zwierzątka.
    Piękne zdjęcia, cudne jesienne klimaty, urokliwe przedmioty z duszą. Nawet jakieś delfs blauw z wiatrakami wypatrzyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostawiły :) Ja uwielbiam słuchać wiewiórek, bo to straszne gaduły są. Myślę, że ze względu na bliskość sadów orzechowych, wiewiórki będą tu co roku wracały.
      Talerz z wiatrakiem dostałam od mojej siostry, która zna moje delikatne odchyły w tym temacie :)

      Usuń
  3. Ależ u Ciebie przytulnie, mąż się spisał :) Piękny jesienno-rudy wpis. Moje kwiaty w ogrodzie też jeszcze kwitną. Lubię wszelkie skorupy tak, jak i Ty;):) Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wykrakałam z tymi przymrozkami. Ubiegłej nocy wszystko przemarzło :(
      Jednak trzeba przyznać, że wyjątkowo w tym roku były baaaardzo długo.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. rudzielec jest cudnie uchwycony :-)))

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiewiórki to rozkoszne stworzonka:) zazdroszczę takiego towarzystwa. Śliczne fotografie, piękna jesień, rewelacyjna półeczka:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem jak zawsze będąc u Ciebie ZA CHWY CO NA !!!!!
    Wracam ciagle tutaj i nie zostawiam komentarzy ponieważ normalnie nie wiem co pisać ( dziwne , co ?! ), bo co by nie naskrobać to i tak będzie mało i mało.......
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Dalie masz piękne, moje niestety już w piwnicy. Co do porcelany, to mam podobnie .. kocham, kiedyś nawet mąż mi sklejał jakieś ulubione potłuczone, ale jak widać z wiekiem zyskujemy do tego dystans.
    Małgosia na Twoje zdjęcia jesienne mogłabym patrzeć i patrzeć, cudna masz okolicę i te rude do kompletu :-)
    Buziaki, pa, pa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też już dalie wykopane, niestety przymrozek zrobił swoje. Ciekawa jestem czy przechowujesz bulwy w piasku, czy na sucho? A może masz jeszcze inny sposób?
      Buziaki!

      Usuń
  8. Jaka śliczna ta wiewióreczka :)
    A sklepy z dodatkami do domu to i mnie jakoś tak dziwnie przyciągają - nigdy nie przejdę obojętnie :)
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że jest nas więcej "miłośniczek skorup" ;) No i fajnie bo w grupie zawsze raźniej :)
      Buziaki!

      Usuń
  9. I skorupki i wiewióra są zachwycające :), kiedyś kupowałam podobnie jak Ty teraz ograniczyłam się do angielskiej niebieskiej porcelany, Bolesławca i troszkę skorupek Ib Laursen. Marzy mi się podobnie ja Tobie piękny kredens :). To co napisałaś na końcu że życie jesienią jest piękne ...za to Cię kofam bo to słodkie było....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooooo, tak podzielam Twoje miłości ;) Ja też staram się panować nad tą słabością i kupować coś co jest na prawdę śliczne i w przystępnej cenie.
      Kiedyś na pewno spełnią się nasze marzenia Madziu! :)
      Buziaków moc!!!

      Usuń
  10. Widelczykowe wieszaczki to absolutny przebój. Skąd Ty bZuziu bierzesz takie genialne pomysły? A co do skorup, ja też ostatnio przeszłam na białe i kremowe. Ulubione kwiatowe powędrowały tymczasem w głąb szafek. Poczekają aż mi się znowu odmieni :)
    Piękna i cieplutka ta jesień na Twoich zdjęciach. Rudaski wiedza, gdzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widelce wisiały w moim kuchennym żyrandolu a, że żyrandol poszedł w odstawkę to przecież musiałam je wykorzystać :)))
      Ja też tak mam, że co rusz mi się zmienia i te co mi się wcześniej już nie podobały po jakimś czasie znowu wracają do łask... kobiety z nas 100%-owe ;)
      Przytulasy wysyłam do Ciebie!

      Usuń
  11. Cudowne mebelki i zdjęcia :-) Chyba też wykorzystam taki pomysł na zawieszki do kubeczków.

    p.s. Uwielbiam wiewiórki, fajnie się wkomponowały w Twoją sesję :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję! Myślę, że przykręcenie widelców między zębami i wygięcie rączki dało by ciekawszy efekt. Ja miałam wywiercone dziurki w rączkach już wcześniej, więc musiałam je zrobić w ten sposób. Polecam przemyślenie kwestii :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń