niedziela, 9 listopada 2014
Miss misek ;)
Ostatnio moje życie kręci się wokół czubka mojego nosa, i to wcale nie jest żart.
Chore zatoki i ciągły katar sprawiły, że mało mnie cokolwiek interesuje oprócz chusteczek higienicznych i ochrony mojego bolącego noska przed otarciami. Zresztą pewnie bardzo dobrze wiecie jak to jest.
Dlatego też mój mózg dostaje za mało tlenu, a co za tym idzie wolno mi wypisywać głupoty ;)
Ale nie martwcie się - zachowam normę!
Nie wiem jak Wy ale ja z Zuzią nie możemy doczekać się śniegu :) W tym roku jest co prawda wymarzona jesień, aż tak wprost książkowa, ale to też się może znudzić. W końcu liście opadły, poszurały pod nogami, polatały po podwórku, porobiły kręciołki i pozbijały się w kupki. Ja już nie grabię do upadłego liści tak jak to mi się zdarzało kiedyś. Teraz delektuję się tymi liśćmi i stwierdzam, że uwielbiam gdy tak sobie leżą :)
Oczywiście do tego muszą być spełnione pewne warunki, np. musi być piękna pogoda, bo mokre liście to już żadna atrakcja.
Dlatego dopiero parę dni temu zaczęłam poskramiać te cudowności, co zaowocowało posiedzeniem przy ognisku razem z Zuzkiem. A iskierki latały w tą i z powrotem... obie nacieszyć się nie mogłyśmy.
Niestety mimo wysokiej temperatury, wieje od paru dni niemiłosiernie, więc nie wiem czy zgrabione miejsce jest takowym jeszcze - obawiam się, że nie!
Nic to, pełen luzik :)
Wracając jednak do głównego tematu - czyli miski!
Szkoda mi było ją wyrzucić, ponieważ drewno darzę wielkim uczuciem i wiem, że jest ponadczasowe. Czekała sobie więc schowana gdzieś głęboko w szafce, aż do niedawnych szafkowych porządków. Wtedy to moje oczy ją zobaczyły i pomyślałam, że pora coś z nią zrobić. Jak to się mówi "albo w tą, albo w tamtą"!
Przetarłam ją papierem ściernym i chwyciłam za pędzel. No i tu był ZONK... miałam ją pomalować od dołu do pierwszego załamania, ale okazało się, że przebarwienia w środku wcale się nie starły. Musiałam zmienić koncepcję! Zatem malowanie nastąpiło w środku :) Zastanawiam się czy powinnam niemalowaną część zaoliwić? Raczej chyba tak, jeśli macie doświadczenie to podpowiedzcie proszę :)))
Tak czy siak, tuning uważam za udany :)
Miss Miska błyszczy ;)
Stwierdzam, że wcale niezamierzenie mój blog ma bardzo dużo wpisów o moich przeróbkach. Wcale tak nie miało być, lecz cóż zrobić - tak wyszło!
Miało być dużo o różnych życiowych "pierdołach" o tematach ważnych i mniej ważnych, które kołaczą mi się w głowie, a tu proszę... Nic to, wszystko jest jeszcze możliwe ;)
Czy Wy też przemycacie po cichu, powoli akcenty świąteczne? :)
Mi w głowie święta buzują na maxa. Nawet czuję, że przez to trochę oczyszczają mi zatoki ;)
Buziakuję mocno
bZuzia
A tak wygląda listopadowa jesień w Urszulinie :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
bZuziu niech Ci nawet do głowy nie przyjdzie, żeby ograniczyć ilość wpisów o przeróbkach.Ja je uwielbiam i podejrzewam, że fanów jest dużo więcej.
OdpowiedzUsuńPrzemycanie akcentów świątecznych w toku :) Odkryłam, że po raz pierwszy nie mam nic przeciwko temu, że świąteczne akcenty tak wcześnie pojawiły się w sklepach.
Niby klimatu świątecznego bak, a jednak myśli błądzą już w okół tego tematu. Ja mieszkam na wsi, więc nie dociera do mnie to zamieszanie przedświąteczne tak bardzo jak do miastowych :) Niemniej jednak lubię oglądać w sklepach te wszystkie cudowności świąteczne.
UsuńKochana, Ja też kocham drewno! Mam parę miseczek drewnianych, ale zostawiam je takie jakie są, bez przemalowywań...
OdpowiedzUsuńU mnie akcja "święta" trwa! Kupuję, zbieram materiały, robię koncepcję jak to ma wyglądać... Nie cierpię rzeczy na ostatnią chwilę, jestem wtedy zbyt nerwowa i nic mi się niepodoba. Dlatego wolę powolutku już teraz podziałać w tym kierunku, żebym ze wszystkim zdążyła.
Letnie ozdoby powoli znikają ustępijąc już miejsca tym, które zagoszczą w pierwszy Adwent. Niby jeszcze dużo czasu? Oj, wcale mi się tak nie wydaje............... ;)
Pozdrawiam serdecznie i wygoń te choróbsko!
Ta niestety już nie wyglądała.
Usuńmam tak samo jak Ty - uwielbiam mieć wszystko pod kontrolą :) Zaplanowane, prezenty zakupione, listy zakupowe napisane... Jakoś tak mi łatwiej to opanować w tym całym chaosie :)))
Dzięki serdeczne!
Piękna ta jesień u Was :-) Ja tez już nie mogę doczekać się świąt tym bardziej, że pierwszy raz nastawiłam ciasto na piernik staropolski dojrzewający. Mam nadzieję, że mi wyjdzie.
OdpowiedzUsuńp.s. proszki pomagają?
Całusy Szu.
Twoja jesień jest piękna :), święta i mnie buzują w głowie :), miska jest słodka . Nie wiem czy ją olejować ...ale chyba tak :).
OdpowiedzUsuńBuziam
Już nie pamiętam tak pięknej jesieni jak w tym roku, tym bardziej będzie szkoda jak w końcu zrobi się zimno.
UsuńMisa na razie nie olejowana ale chyba się to zmieni :)
Buziaki przesyłam!
katar.. zmagam się :(
OdpowiedzUsuńOj... bidulko, mnie przeszło za pomocą ziołowych Sinulan Forte, ale pewnie nie na długo.
UsuńTrzymaj się ciepło :)
Piękna miska !!! Bardzo lubię Twoje wpisy o przeróbkach.:) Nie ograniczaj się;)
OdpowiedzUsuńU mnie miało być o urządzaniu się małym kosztem i drobnych przeróbkach a wychodzi paplanina o pierdołach;)
Zdrowiej szybko.:)