piątek, 2 maja 2014

Bob & Hipolit



Jak ja uwielbiam garaż mojego męża!
Bałagan tam nie z tej ziemi, nawet nie mam pojęcia jak on tam cokolwiek znajduje (może po zapachu ;).
Tyle fajnych rzeczy tam ma… śrubki, nakrętki,  gwoździki… i nawet nie ważne, że gdy coś z tego nazwę to i tak zawsze źle (tak jakby on nie mylił zasłon z firanami ;}
Najlepiej to mi się tam myszkuje gdy go nie ma w domu, wtedy to i mi ten garażowy bałagan nie przeszkadza i zawsze wynajdę coś dla siebie.
Szkoda, że teraz gdy coś mu zginie, to już będzie wiedział komu do rączek się to przykleiło ;)


Tym razem znalazłam (przyrzekam , zupełnie przypadkowo), gwoździki wprost proszące o przygarnięcie. Ja serce mam dobre (mimo wrodzonej wredoty), więc zlitowałam się nad nimi, coby nie rdzewiały gdzieś w zapomnianej puszce.



Los chciał, że właśnie "rodzili się" Bob i Hipolit  (Bob to ten większy i z ładniejszym noskiem), i gwoździki pasowały do nich idealnie.
Oczywiście, nie obraziliby się gdyby czapeczki na ich główkach były z gumką, ale że to dwaj indywidualiści to z gumką było im nie po drodze.
Szczególnie, że dzięki gwoździkom to i jakieś włoski z pod czapeczek wychodzą. 
Nie mam nic do łysych. Ba! Nawet powiedziałabym, że darzę łysoli  wieeeelką sympatią, lecz jeszcze przed poczęciem wiadomo było, że Bob i Hipolit będą mieli włosy… co zrobić!




Na szczęście wszystko się dobrze skończyło a Bobek i Hipek mają się świetnie.
Kto wie może jeszcze będą mieli rodzeństwo… ;)


Lupkowe zdjęcia za sprawą Zuzi, która dostała małą lupę za wzorową wizytę u stomatologa :)
Teraz jest wszystko pod lupą ;)

Buziaki dla wszystkich Bobów i Hipolitów
bZuzia

P.S. No i oczywiście całuski dla mojego męża za gwoździki :))) 

24 komentarze:

  1. Ooo ciekawy pomysł z tymi siedziskami, gratuluję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny pomysl! No i te gwozdziki nie mogly przeciez rdzewiec gdzies zapomniane... ;) A zdjecia bardzo ladne, razem z globusem przypomnialy mi o moich dzieciecych marzeniach, zeby byc biologiem / geografem (odkrywca :D) i badac lasy tropikalne. Super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Ciekawa jestem czy masz jakiś pokrewny zawód?
      Zuza na razie ogląda z bliska wszystkie zwierzątka, a łazi tego troszkę :)
      Czasem coś nawet przytarga do domu... ;)

      Usuń
    2. Hmm... Poszlam w troche inna strone, w II-III klasie podstawówki stwierdzilam, ze najpierw dobrze by bylo nauczyc sie mówic po hiszpansku. Jak postanowilam, tak zrobilam i kilka lat pózniej rzeczywiscie zaczelam sie tego jezyka uczyc i tak mnie to pochlonelo, ze dzisiaj tlumacze z hiszpanskiego i portugalskiego :) w puszczy amazonskiej juz bym sie dogadala :) swoja droga marzy mi sie roczna podróz po Ameryce Lacinskiej... hmm... moze kiedys :)
      A co do zbierania przeróznych zyjatek i przynoszenia ich do domu... Uwazaj, mój tata polowal na wlochate gasienice zwane 'wąsionkami' i potem ukradkiem wkladal je mojej babci do kieszeni :) Tak ze lepiej miej sie na bacznosci ;)

      Usuń
    3. Super! Fajnie połączyć Twoją historyjkę w jedną całość. Życzę spełnienia marzeń :)
      Świat żyjątek w okół mnie troszkę wypieram. Gdybym zastanowiła się ile to Zuza tego do domu przyniosła i ile na wsi jest "moich ulubionych pająków"... to pewnie żadnej nocy bym nie przespała :)
      Dlatego stworki w mojej okolicy mogą czuć się wyjątkowe, bo każdego traktuję jak by był sam na świecie ;)
      Pozdrawiam bardzo serdecznie!

      Usuń
  3. Bobek i Hipek fantastyczne! :) Jak będą mieli rodzeństwo, to może teraz dwie siostrzyczki ;] Co by weselej było.
    Ja z kolei ostatnio zostałam oświecona, że w komórkach mojego taty jest pudełko pełne guzików, które skrzętnie zbierała moja babcia. Oczywiście, że je przygarnęłam. Nie moglam ich tak samych zostawić. Już mi się w głowie kręci od pomysłów jak je wykorzystać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba bym zemdlała z wrażenia gdybym zobaczyła tyle guzików "z duszą" :)))
      Zazdroszczę...
      Sama kiedyś odcinałam guziki od każdej rzeczy która już się nie nadawała do chodzenia, ale szybko były używane do następnej. Dlatego teraz mam maluteńką kolekcję ;)

      Usuń
  4. Gosia zawsze fajnie mi się czyta Twoje posty, ale tym mnie powaliłaś :) Nieźle się uśmiałam wyobrażając sobie całą sytuacje :-D Cała Ty!
    Buziole
    Szu.
    p.s. chłopaki oczywiście fajowe :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...i tacy spokojni!
      Wcale nie podobni do naszej rodzinki...
      ;)

      Buziaki i dla Cię!!! ;)

      Usuń
  5. Czaderski pomysł, lubię takie eko DIY :D

    Pomysłowa Twoja głowa! :D
    Buziaki przesyłam :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Koniecznie musisz się postarać, aby ta rodzina się powiększyła:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wiem, nie wiem... młoda już nie jestem i nie wiem czy wystarczy mi sił ;)

      Usuń
  7. Kochana, Bob i Hipolit podbili moje serce :-) Ty to masz fantazję!
    To będą faceci, którym można wejść na głowę :-)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja! Nie wpadłam na to :)))
      Jednego mogłam nazwać imieniem mojego męża, ale bym miła radochę siadając mu na głowie ;)
      Buziaki Iwonko!

      Usuń
  8. koniecznie musisz wypróbować ten miodek :) ja polecam go do twarożku i słodzenia herbaty :)
    >buziaki<

    OdpowiedzUsuń
  9. świetne zdjęcia :)
    może obs=obs zacznij, a na pewno się odwdzięczę :)
    zapraszam do mnie na nowy post:
    http://dreamsstation.blogspot.com/2014/04/classic-coat.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, jakoś tak mało lubię jeśli ktoś "od progu" pisze taki komentarz jak Twój...
      Przepraszam... ale zaglądam w miejsca które lubię, bez względu na to czy ktoś do mnie zagląda czy nie. Komentuję bo czuję taką potrzebę a nie żeby się zareklamować...
      Miło, że wpadłaś... ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Rewelacyjny ten Bob i Hipolit;) Warto było zabrać trochę śrubeczek, gwoździków, żeby takie cudo zrobić;)

    OdpowiedzUsuń