wtorek, 12 lutego 2013

Rusałka i beziki w jednym stali domku :)

Bezikom długo się nie postało bo jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, non stop ich ubywało. Może to rusałka sprawiła, że beziki w końcu znikły ;)
Tak czy siak jeśli nie próbowaliście ich robić to polecam. Ja sama byłam święcie przekonana, że ich nie lubię - o jakże się myliłam. Owszem nie lubię tych "sklepowych" ale swoje - uwielbiam.
Moja Połowa lubi w środku ciągutkowe, ja stanowczo wolę dobrze wysuszone albo wręcz podpieczone. Zuzikowi natomiast jest wszystko jedno jakie są w środku, ich wygląd jest dla niej znacznie ważniejszy. 
Zawsze dłuuugo wybiera którą ma zjeść :)



To właśnie dla Zuzanny poeksperymentowałam również z ich kolorem i muszę przyznać, że najładniejsze wyszły mieszane. Dwa kolory wkładane do rękawa jeden po drugim i mix sam się zrobi :) Tym razem robiłam z dodatkiem mąki ziemniaczanej ale śmiem twierdzić, że bez niej wyszły mi lepsze. Zachęcam więc do eksperymentowania bo to rozpływająca się w ustach słodycz, warta spróbowania. Szczególnie, że robi się je mega szybko.

                                                      A to jest wspomniana wyżej Rusałka :)



Tak więc jak widzicie czasem kieliszek któremu zbiła się nóżka, odrobina soli, parę koralików i rusałka szczęśliwie znalazła swoje miejsce. Może przyniesie coś dobrego w zamian...kto wie?!

Ostatnio mam fazę szycia. Bo i zbliża się pora taka, która pociąga za sobą zawsze zmiany. Wy też tak macie, że zawsze na wiosnę czujecie potrzebę zmian? Ja tak mam! Począwszy od zmian w domu a skończywszy na zmianie wyglądu. Do wiosny co prawda jeszcze daleko a mnie już nosi :)
Dlatego też puki jeszcze nie działam przy kwiatkach i warzywkach to wykorzystuję ten czas na szycie. Bo jak już ptaszki zaczną ćwiergolić na dobre to nie posiedzę w domu. Już się doczekać nie mogę ale to chyba jeszcze nie tak szybko. Muszę się jednak przyznać, że wbrew logice wciąż wyglądam przez okno w miejsca gdzie będą kiełkować kwiatki i wypatruję ich. Totalna głupota :) Niestety pełno śnieżnego puchu leży wszędzie, więc jeszcze sporo szycia prze de mną  :)

No dobrze kończę ale następnym razem postaram się pokazać co tam skleciłam przez ten czas.

Do zobaczyska
bZuzia

P.S. Specjalnie pisałam "beziki" ponieważ wierzcie mi, takie cuda nie mogą się zwać jakimiś  tam "bezami" ;)

P.S.2  Naprawiam błąd i podaję link do przepisu na beziki :) http://wypiekizpasja.blox.pl/2011/10/Bezy-przepis-podstawowy.html

5 komentarzy:

  1. Tak tak moja droga masz rację z tą fazą zmian. U mnie jak wiesz to zawsze zmiana wygladu - padło na włosy,,,!

    OdpowiedzUsuń
  2. No i ja kombinuję co podciąć i jaki kolorek ale jeszcze nie do końca wiem co i jak :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Zuzia!! Brawo i podziwiam, skąd wziąć czas na takie luksusiki ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. jakie cudne beziki::)Mniam.....

    OdpowiedzUsuń