piątek, 22 kwietnia 2016

Każdy ma jakiegoś kota ;)


Mam i ja - Mamrotka :)
Jednak dzisiaj nie o futerkach na czterech łapkach mowa, lecz o słabościach do czegoś... taaakich lubisiach.
Np. ja baaaaaardzo lubię różne skorupy, takie tam dzbanki, filiżanki, talerzyki. Zawsze miałam słabość do jedzenia i picia z ładnych skorupek :)
Tym razem padło na klimaty botaniczne :)))

Zaczęło się wszystko od tego, że chciałam mieć w kuchni witrynę. Wahania były pomiędzy nową, białą, "iligancką", a taką starą z duszą.
Do tej pory nie miałam takiego mebla uduchowionego a zawsze takowy mi się marzył... no i padło na ten wybór.
Na zasadzie potrzeb, chciejstwa i niechciejstwa padło na witrynkę, która miała zostać przeze mnie przemalowana. Gdy jednak dotarła, plany moje się zmieniły i postanowiłam jej nie przemalowywać tylko wybić od środka rozjaśniającą tkaniną.
Przed...
Po...
Trochę to trwało zanim udało mi się kupić tkaninę z motywem botanicznym. Los się do mnie jednak czasem uśmiecha i za całe 4zł zakupiłam ogromny kawał wymarzonego materiału :)
Docięłam, otakerowałam a brzegi wykończyłam przyklejając taśmę. 

Do tej tematyki dodrukowałam obrazki na ścianę, dokupiłam parę duperelek (min. talerz na ścianę i osłonki na doniczki).
Z resztek taniny uszyłam mięciutkie podkładki oraz rękawice kuchenne i już :)))

Moja kuchnia nabrała odrobinę świeżości, a gdy mi się znudzi będę mogła szybko zastosować zmianę.




Wracając jednak do tematu...
Porcelana... ech... gdy zobaczyłam ten komplet to moje serce miało chyba ze 300 uderzeń na sekundę ;)
Podziwiam od dawna porcelanę Villeroy & Boch, lecz normalnie raczej bym się na nią nie szarpnęła.
Jednak od czego jest OLX :)
To właśnie tam za niewielką cenę udało mi się upolować obiekt moich westchnień.

Szczerze... to myślę, że przy sygnaturze powinny być moje inicjały, bo ta porcelana jest taka bZuziowa, że rany Julek!!!
A jak się je z takiego talerza... no parę razy smaczniej, słowo harcerza!







  
 

Oczywiście ten motyw na porcelanie to nie jedyny do jakiego mam słabość... ale o innych to już następnym razem...

Kwiatki w ogrodzie nabierają tempa, co chwila coś zakwita, albo przekwita. 
Tak na dobrą sprawę to mogłabym spokojnie zamieszkać na dworze. 
Chociaż teraz zrobiła się troszkę zimnica, więc może to przełożę na potem ;)

Na spacerek jednak muszę Was zabrać bo szkoda by było nie poszwendać się na świeżym, wiejskim powietrzu :)

Zapraszam więc...







No to pospacerowaliśmy!
Tym razem kwiatów nie podpisuję bo chyba każdy je kojarzy :)
Mam nadzieję, że Ci co pracują troszkę się dotlenili.



Ale o co chodzi...? ;)
 
Pozdrowienia z centrum dowodzenia bZuziowego!
Pa pa...

piątek, 8 kwietnia 2016

"Kocham, kocham, kocham..."

...tak często mówiła Kora w znanym programie muzycznym, gdy jej się nader podobał występ :)

Ja mogę tak mówić ciągle o wiośnie, a w szczególności gdy jest tak piękna jak tego roku!
Czuję się jak niedźwiedź po długim zimowym śnie (nie gadałam co prawda o tym z żadnym niedźwiedziem, ale...).
Czuję się jakbym się narodziła na nowo... pełna euforia (co prawda u noworodka euforii zaraz po urodzeniu jakoś brak, ale...)
To ile energii nagle człowiek dostaje, optymizmu, radości... i to wszystko dzięki paru promykom słońca...
Błogostan!!!

Dołożę oczywiście do tego radochę z uprawianych roślin, a w szczególności z tych kwitnących. Ileż to radości daje każdy mały pączek, każdy kolejno pojawiający się kwiatuszek, każdy wiosenny zapach z takiego kwiatuszka :)))
Jak ja kiedyś żyłam nie znając tego?

Kochani jeśli jest jeszcze ktoś, kto tutaj zagląda a nie zaraził się jeszcze miłością do roślin to ostrzegam - teraz chucham, dmucham i zaczarowuję monitor, żeby tego ktosia zarazić.
Sorrki, ale zobaczysz w finale będziesz mi wdzięczny Ktosiu!

                                                                       Miodunka pstra

                                                                             Złocień

 Chciałabym Wam pokazać jak się sprawy mają z moimi rabatkami, bo jakoś do tej pory nie zrobiłam posta o moich kwiatkach tak całościowo. Zdjęcia pojedynczych sztuk i owszem często i gęsto wstawiam, ale historii moich rabat Wam nie opowiadałam.
Tak się składa, że i tym razem jeszcze to muszę przełożyć, znowu zepsuł mi się aparat fotograficzny :(

Nawet nie minął rok od ostatniej (takiej samej) usterki i bach, znowu...
Dlatego dzisiaj tylko parę zdjęć kwiatuszków, robionych telefonem (moja Babcia gdyby żyła pomyślałaby, że ze mną jest coś nie w porządku ;), a następnym razem historie rabatkowe.
Wszak co się odwlecze to nie uciecze! 
:)

Małe iryski od Aga Felis :)

Szafirki

Pierwsze szafirki

Wszędobylskie fiołki

Mega pachnący Hiacynt

Moja miłość platoniczna - Jaskier

Ostatki puszkinii

Żonkile

Ciągle zarażająca bZuzia!

P.S. Aga serdeczne dzięki za Iryski, są piękne. Zauważ jak późno   zakwitły moje w porównaniu do Twoich! 

P.S.- jeszcze jedno!
Wiadomość z ostatniej chwili, nasza córeczka jest już siedmiolatką!!! :))) To jakiś kosmos...! ;)