środa, 16 grudnia 2015

Tup tup...




Słyszycie już kroczki nadchodzących Świąt? Czujecie ciepły oddech na karku, serce mocniej już zaczęło bić? :) 
U nas właśnie dzisiaj spadł śnieg, ale przy braku ujemnej temperatury jest jedno wielkie bagno. Współczuję więc każdemu nadchodzącemu (nie tylko Świętom), że w tym bagnie musi brodzić, włącznie ze mną. Liczę jednak, że przez te parę dni jeszcze wszystko może się zmienić i tego się trzymam.

W tym roku wigilia będzie u mojej siostry co pozwala na pewien luz. Do odrobienia jest oczywiście parę potraw, ale jakoś tak bardzo nie muszę się spinać. Wszystko więc w zdrowej kontroli ;)

Ostatnie dni były pod wezwaniem "Smacznego pierniczka". Wypróbowałam bowiem kolejne cztery przepisy na pierniczki i muszę przyznać, że wszystkie są ok. Szkoda, że w przyszłym roku i tak nie będę miała żadnego i będę wypróbowywała kolejne... Tak, wiem... przecież można zapisać, czy w notesie, czy zrobić zakładkę... i ja to wszystko robię! Tylko ten rok jest jakiś taki długi, że gdzieś to się zapodziewa, albo wykasuję... no i pamięć już nie ta... Kto jest roztrzepany tak jak ja, ten wie o czym piszę ;)

Wracając do tematu, to uzbierało się tych pierniczków niezłe stadko, szczególnie, że jeszcze dostałyśmy co nieco od Babci Zuzinej. Jednym słowem to będzie dobrze gdy po Świętach nie będę agresywnie reagowała na samo słowo pierniczki. Może być różnie ;) Dobrze, że rodzina liczna to na pewno pomogą w pałaszowaniu. 



W tym roku bardzo chciałam zrobić pierniczki z drewnianych foremek. Jak sobie założyłam, tak też się stało. Tylko ciasto nie za bardzo podołało, które specjalnie miało nie rosnąć, u mnie się zbuldoczyło i na przekór sobie wyrosło. Trzeba będzie jeszcze poszukać i poeksperymentować, ale to już w przyszłym roku.
   
Prezenty powoli kompletuję. Każdy musi ładnie wyglądać, dlatego postanowiłam zrobić zawieszki. W internecie jest wiele propozycji do pobrania za darmo. Jeśli macie ochotkę to podsyłam parę ciekawych propozycji.  
Lili natura z których korzystałam ja :)
Również u Lili natura inne propozycje.
Jeszcze jedne piękne u Kelli Murray

Kto ma odrobinę talentu w rąsi ten może zrobić takowe sam, a kto nie ma może pójść tak jak ja na łatwiznę ;) Ja wydrukowałam na papierze klejącym, a ten nakleiłam na karton. 

Teraz idę pogrzebać w moich roboczych szufladach, bo tylko baby z dziadem tam brakuje. Może znajdę tam coś ciekawego o czym już dawno zapomniałam, no i może będą się w końcu domykały. :)))
                                                        
                                                  Pa pa
                                                  bZuzia
                                                  Tup tup tup...

8 komentarzy:

  1. And with us still no snow, but I like it. Great biscuits you did! I loved the wooden molds!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I still dream about the larger wooden mold . I wonder if I find proven recipe for such molds at your blog.

      Usuń
  2. Drewnianych foremek do pierników jeszcze niewidziałam, ale do spekulatiusów i owszem... Ciekawie Ci wyszły. U mnie już praktycznie po pierniczkach, ale niedługo Weekend, także może zrobię powtórkę....
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei pierwszy raz słyszę o tych ciasteczkach :) Muszę sprawdzić czy moje formy się nadają do nich. Jeśli tak to było by fajnie je wykorzystywać w ciągu roku.

      Usuń
  3. U nas śniegu brak i nic się nie zapowiada aby sypnęło:/ Pierniczki bardzo ładne, te drewniane foremki same w sobie są śliczne. I super pomysł na stemplowane ciastka wypełnione lukrem w szczelinach. Bomba!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No a u nas już "po" śniegu :( Drewniane foremki dodatkowo mają zaczepy na górze tak, żeby można było je powiesić, dzięki czemu są też dekoracją :)
      Stempelkowe ciastka malowałam lukrem po wierzchu (dołki są ciemne), ale moja Zuza robiła tak jak mówisz ;)

      Usuń
  4. Małgosia, znowu oczy nasyciłam, jakie świetne te drewniane foremki, to gdzieś na starociach wyszperane czy nówki ze sklepu?
    Ja też już mam pierniczki, kruszeją :-) w pudle , a jak mam trudne dni to w moim brzuchu ;-)
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to ja mam ciągle trudne dni ;) Dzień bez słodyczy jest dniem straconym :)))
      Takich foremek szukałam bardzo długo, właśnie na starociach. Niestety nigdzie takowych nie było, więc kupiłam w sklepie.

      Usuń