niedziela, 19 kwietnia 2015

...i po urlopie ;)


Kto powiedział, że jeśli nie pracuję zawodowo to nie mogę mieć urlopu?
Właśnie, że mogę :)
Tylko Mamroń, rybki i ja :)

Moje kochane dzióbki wyjechały na calutki tydzień, a ja... laba na całego :)))
No jeśli oczywiście grzebanie w ziemi od rana do wieczora dla Was też jest labą. Dla mnie to wymarzony odpoczynek, przerywany tylko ostrym burczeniem brzucha. Poza tym nic nie było w stanie mnie ruszyć od moich roślinek. No tylko pogoda nie do końca dostosowała się do moich planów, bo ostatnie trzy dni były brzydkie i zimne, więc te spędziłam w domku.

To był pierwszy taki dłuższy wyjazd moich milusińskich, ale pomimo tęsknoty warto czasem poleniuchować i porobić to na co ma się ochotę w danej chwili. Normalnie to trzeba ze sobą godzić wiele różnych potrzeb, nie tylko swoich.
Ten tydzień ociekał tęsknotą, ale jakże fajnie spotkać się, powyprzytulać i nagadać w końcu... :)

Co nawyczyniałam przez ten czas, pokażę innym razem, teraz zajmę się dwoma sprawami.
Otóż, Iwonka z bloga Łąkowo, wyzwała mnie do odpowiedzi na parę pytań. Nie lenię się, tylko odpowiadam ;)

1.Czy masz takie wspomnienie do którego lubisz wracać, które podnosi Cię na duchu, poprawia nastrój ?

Do szkoły podstawowej chodziłam pieszo. Droga ta zdecydowanie była dla mnie atrakcyjniejsza od samej nauki. Pewnego wiosennego dnia wracając ze szkoły musiałam nadrobić drogi, ze względu na czworonoga, który nie był przyjaźnie do mnie nastawiony. Trasę moją musiałam zmienić na przejście przez zaorane, mokre i lepkie o tej porze pole. No i stało się... utonęłam... no właściwie prawie utonęłam. Moje kalosze wprost zniknęły w tym cudnym błotku. Nie obyło się oczywiście od klasycznych ryków "RATUUUNKU!", na nic mi się to jednak zdało. Chwilę tarmosiłam się jeszcze z błotem. lecz widząc, że sromotnie tę walkę przegrywam, dałam spokój. Wyczołgałam się jakoś z tego pola. I tylko odchodząc co jakiś czas jeszcze spoglądałam na pozostawione na polu gumiaki...

Dla mnie to jest bardzo istotne wspomnienie, mimo całej komicznej sytuacji, nauka była całkiem poważna. Warto szukać rozwiązania z każdej sytuacji, czasem warto coś stracić, żeby móc coś innego zyskać... ot, taka sytuacja ;)

2. Co robisz przed zaśnięciem? Po przebudzeniu?

Już parę minut przed zaśnięciem urywa mi się film, więc do łóżka zazwyczaj trafiam na czuja. Wybudzam się, jeszcze śpiąc przez dobrych parę minut, przez to robię bardzo dziwne rzeczy... lepiej o nich nie opowiadać. 

3. Czy masz osobę która odegrała w Twoim życiu ważną rolę? Pomogła być tym kim jesteś?

Moja Babcia Wiktoria była taką osobą. Myślę, że wiele od niej przejęłam. Zrozumiałam to jednak już jako dorosła osoba.

4. Gdybyś nie była Kim jesteś byłabyś ...

Teraz myślę, że zajmowałabym się roślinami zawodowo - tyle, że w sumie na nic nie jest za późno ;)

5. Zapach szczęścia?

To z dzieciństwa zapach lipy u sąsiada :) Ogromne drzewo, które dawało cień w letni dzień i rozbrajało aromatem... Do dzisiaj ten zapach jest dla mnie jak narkotyk i zdecydowanie jestem od niego uzależniona.


6. Smak z dzieciństwa?

Tych smaków jest bardzo wiele, a wszystkie to te, których dzisiaj już nikt nie powtórzy. To plasterki ziemniaków opiekane na fajerkach, podpłomyki robione przez Babcię, potrawy z pospolitych roślin (np. pokrzywy), zsiadłe mleko z młodymi ziemniaczkami itd... - mniam!


7. Jeśli masz dużo pracy to pracujesz do końca, często robisz przerwy czy odkładasz na później?

Zawsze do końca, jak w transie. Znam siebie i wiem, że jeśli odłożę to jest szansa, że nigdy tego nie skończę.

8. W kuchni raczej korzystasz z przepisów, rodzinnych tradycji czy też zdarza Ci się puścić wodze fantazji :-)?

Zawsze, ale to zawsze wkładam swoje pięć groszy. Walczę z tym trochę bo już niejedną potrawę położyłam przez swoje widzimisię. No ale cóż, Gosie-Samosie tak mają i już :)

9. Ulubione zajęcia domowe?

Brak!
Wszystko po trochu lubię i nie lubię, zależy od dnia i nastroju. Potrafię się spełniać przy sprzątaniu i z pasją szorować podłogę, po czym nie chce mi się tego robić przez jakiś czas... ot, taka kobietka ze mnie ;)

10. Co "masz" po swoich rodzicach i co chciałabyś przekazać swoim dzieciom?

Z wiekiem rodziców coraz bardziej doceniam i dostrzegam ich zalety. Widzę jak są dobrymi ludźmi w pełnym tego słowa znaczeniu. Sama sobie zazdroszczę takich Rodziców :)
Chciałabym, żeby Zuzia wchłonęła wszystkie wartości które oni sobą reprezentują: skromność, rodzinność, poświęcenie, wrażliwość. Jeśli tak się stanie to nie mam co się martwić o przyszłość :)

11. Za co doceniasz, chwalisz siebie a za co innych ?

Oj, z tym jest problem. O ile w innych łatwo mi znaleźć wiele do chwalenia, o tyle sama dla siebie jestem nader surowa. A szkoda, bo aż taka zła to nie jestem ;) Może warto popracować nad samochwalstwem :)
 
Iwonko! Dotrwałaś do końca?
Mam nadzieję, że nie rozczarowały Cię moje odpowiedzi i kiedyś nasze spotkanie dojdzie do skutku - szczególnie, że mamy tak blisko do siebie :)

Na deser wyniki candy :)

Filiżanki z herbatką pojadą do Angie z bloga  http://malaprzebojowa.blogspot.com/
Gratuluję kochana i czekam na maila  z adresikiem do wysyłki.


Buziaki dla wszystkich
bZuzia


11 komentarzy:

  1. Małgoś, nic a nic mnie nie rozczarowały, ja właśnie tak sobie Ciebie wyobrażam :-) i mam nadzieję, że nasze spotkanie dojdzie do skutku :-)
    przygoda z błotkiem albo na roli , i śmieszna i mądra bardzo a smaki dzieciństwa spowodowały , że się zaśliniłam :-)
    Gratulacje dla Angie!
    Kochana, miłej niedzieli i słoneczka na tydzień w ogrodzie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie zimnica straszelna, aż nie chce się z domu wychodzić.
      Lato przed nami, więc trzeba coś wykminić, żeby nasze dziewczyny się pobawiły :)
      Buziaki dla Was!

      Usuń
  2. Świetnie Cię rozumiem...z tym grzebaniem w ziemi i urlopem - mam podobnie.
    Od 4 lat ma własny ogród i trudno mnie z tamtąd wyciągnąć a jeszcze parę lat temu wydawało mi się że grzebanie w ziemi to nie dla mnie. No cóż - do wszystkiego trzeba dorosnąć. Tylko teraz szkoda straconego czasu.
    To co napisałaś o swojej babci Wiktorii....moja miała na imię Elżbieta i też zostawiła niezatarte piętno. Pozdrowienia. Mirela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam dokładnie to samo :) Około ośmiu lat temu zasadziłam swoje pierwsze kwiaty, i gdybym o tym dzisiaj opowiedziała to większość była by zaszokowana moją niewiedzą. Na pewno też nie przypuszczałam, że odnajdę w sobie takiego fisia do roślin ;)
      Pozdrawiam serdecznie! :)

      Usuń
  3. Z tym grzebaniem w ziemi mam podobnie...hihi! ;) To mnie odpręża... Tak sądząc po tym co napisałaś, to mamy wiele współnego... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się tak wydaje :)))
      Szkoda tylko, że mieszkasz tak daleko, bo gdyby było inaczej to na pewno wymieniałybyśmy się kwiatkami :)

      Usuń
  4. Wciągająca lektura. Dobrze czasem znaleźć chwilkę i odpowiedzieć sobie na takie pytania. Bardzo jestem ciekawa, jakie będą efekty twoich ogrodniczych rozrywek.
    Gratulacje dla Angie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to sama jestem ciekawa, bo efekt będzie widoczny dopiero gdy wszystko urośnie. Muszę cierpliwie poczekać :)

      Usuń
  5. fajnie tak poczytać i dowiedzieć o Tobie sie troche , a laba każdemu się należy :)

    gratuluje zwycieżczyni i dziękuję za zabawe

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam i te pytania i odpowiedzi ! :-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-):-) do kwadratu i do potęgi !

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystkim bardzo serdecznie dziękuję za miłe słowa :), a najbardziej Autorce Candy - bZuziu - Dziękuję!!!. Jestem wniebowzięta, że filiżanki trafiły właśnie do mnie - jako mega herbatoholic uroczyście oświadczam, że są to moje ulubione filiżanki :))

    Pozdrawiam serdecznie,

    OdpowiedzUsuń