wtorek, 7 kwietnia 2015

Czekanie...


Bardzo dawno pisałam o moich roślinkach, aż sama się dziwię, bo to do mnie nie podobne :)
Może troszkę inne sprawy zaprzątają moją głowę, ale i tak dzień bez obejrzenia co tam z ziemi wyrasta, jest dniem straconym. 
Chodzę na te moje codzienne obchody i oglądam każdą roślinkę (czy to krzew owocowy, czy drzewko, czy kwiatek - nie ma znaczenia) na wszelkie możliwe sposoby. Zastanawiam się mocno nad kupnem mikroskopu, może wtedy będzie widać więcej ;) 
Mało tego, moja paranoja posuwa się o wiele dalej. Ostatnio zaczęłam odgrzebywać ziemię w miejscu gdzie miała wypuścić piwonia. Zaniepokoiło mnie, że jakoś bidulki nie widać, i nie mogąc się doczekać postanowiłam to czym prędzej sprawdzić. Oczywiście nigdzie nie wyszła, była tam i miała by się całkiem dobrze, gdyby nie to, że przy tym detektywistycznym zadaniu złamałam jej małe pączki... Ot, taka nauczka dla niecierpliwej bZuzi ;)
Teraz mimo tego, że rączki mnie świerzbią żeby sobie pogrzebać, to odpuszczam i czekam cierpliwie.
Tak a"propos, to nie wiem jak to się dzieje, że o ile jakieś kwiatki potrafię zgubić, o tyle nie wiem jak, ale co niektóre potrafię znaleźć. Dokładnie chodzi o to, że gdy tak przesadzam ciągle, to w końcu zapominam gdzie co powinno być. Jeśli jest to jakaś "wystająca" roślinka, to można ją jakoś wyśledzić. Gorzej sprawa ma się z cebulkami, tych to nałogowo zawsze mi brakuje :)))
To jednak mały pikuś, ostatnio znalazłam dziwną sadzonkę, której na bank nie sadziłam, a w ubiegłym roku nagle w dziwnym miejscu zakwitły mi dwa cudne hiacynty :) Takie niespodzianki to ja lubię najbardziej :)))
Oczywiście wiem co teraz sobie myślicie "Kiedyś zasadziła i zapomniała"... no cóż, chciała bym wierzyć, że te kwiatki tak mnie kochają, że złażą się z całej wioski właśnie do mnie... niestety Wasza wersja jest bardziej prawdopodobna...

Teraz czekam na te moje małe radostki, które jeszcze chwila i wybuchną pięknymi kolorami.
Zobaczcie małą namiastkę wyczekiwanych...

Serduszka okazała, która zdecydowanie mnie nie lubi... no może w tym roku się do mnie przekona :)
Miodunka pstra, która nią właśnie okazała się dopiero niedawno :)
Ta odmiana tulipanów zakwitnie chyba dopiero za miesiąc :(
Coraz bardziej przekonuję się do kwiatów jednorocznych i dwuletnich, tutaj goździki chińskie.
Zaczyna się w końcu "fiolecić" fiołkami ;)
Bezproblemowy rozchodnik, który może rosnąć na każdej glebie.
Orliki jak dla mnie wcale nie muszą kwitnąć, uwielbiam je za cudnie pozwijane liście, które wspaniale zatrzymują krople wody - widok bajeczny :)
Lada moment i zakwitną szafirki. Mam ich sporo, więc widok będzie na pewno ciekawy.
Pierwiosnki są jak promyczki na początku wiosny.
Bratki jak z pod ręki malarza!
Coraz bardziej podobają mi się bratki z małymi kwiatkami, ot taka zmiana po latach ;)
Jeszcze z 70 cm i będą kwiatki korony cesarskiej:) Nie wiem co mną kierowało, że ją kupiłam? 
Czy Wy też uważacie, że firletka ma bardzo fajną nazwę? :)))

Miło jest wiedzieć, że jest ktoś, kto mi dobrze życzy -  dziękuję za miłe życzenia świąteczne :)))

Pozdrowienia dla wszystkich detektywów roślinnych ;)
bZuzia

19 komentarzy:

  1. Obejrzałam z przyjemnością :-) cudnie, że już tak wszystko z ziemi wyłazi, tez czekam z niecierpliwością i tak mi sie chce w ogrodzie sadzić .... też mnie rączki świerzbią :-)
    Pod koniec tygodnia ma być 20 stopni!
    Pozdrówka ciepłe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też miejsca nie zagrzeję, przesadzam dosadzam.... ech, fajna to pora roku :)

      Usuń
  2. Ja także obejrzałam z przyjemnością dla oka... U mnie wiele z tych Twoich kwiatów mam także w ogrodzie i nawet teraz dzięki Tobie znam polskie ich nazwy... ;)
    I tu masz kochana rację! Dzień bez obejścia ogrodu, to zmarnowany dzień! Ja robię zawsze parę rundek... hihi! Mamy tą samą chorobę. Parę dni temu się jednak bardzo zdenerwowałam, bo? Ktoś zakosił mi z ogrodu moje solarne lampki! W tym jedną bardzo ładną z turkusową mozaiką, którą kupiłam w tym roku.Nigdy mi się coś takiego nie zdarzyło. Ba! Ogródek jest tak ułożony, że wiele osób tutaj przechodzi i każdy może właściwie wleźć...Niefajna sytuacja, ale przynajmniej to co teraz kwitnie wynagradza mi żal...
    Serdeczności........ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta choroba nasza to jakaś chyba zaraźliwa, bo jak się okazuje to wiele osób ja ma ;) Zastanawiam się tylko co ci moi sąsiedzi sobie myślą widząc mnie ciągle gapiącą się w ziemię :)))
      Z tą kradzieżą to po prostu szok! Pamiętam jak pisałaś, że Ci kiedyś kwiatka z buszowali, a teraz te lampki...przykra sprawa...
      Mam nadzieję, że już Cię takie niespodzianki nie spotkają.

      Usuń
  3. Cudownie jest u Ciebie i coraz bardziej marzy mi się własny ogródek, ale gdzie? :(
    Póki co zostaje jeszcze ten u Rodziców na drugim końcu Polski :)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może balkonik? Albo skrzynka za oknem? Albo potajemnie posadź jakąś roślinkę w parku i do niej zaglądaj :))) Z doświadczenia wiem, że też tak można :)

      Usuń
  4. Poczeka się poczeka cierpliwie, a niedługo jaki ogródek zrobi się piękny kolorowy~! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już powoli się zaczyna, ale to marna namiastka tego co się będzie działo latem :)

      Usuń
  5. Całkiem niezła ta namiastka. U mnie fiołki pokazały się w liczbie 5 (ciekawe czy będzie ich kiedyś tyle, żeby sobie mogła zrobić cukier fiołkowy), a o miodunce ciągle marzę, bo nigdzie jej nie mogę znaleźć. Oj doskonale wiem, co masz na myśli pisząc o ogrodowych obchodach i podkopywaniu. Wszystko rośnie w oczach i co chwila pojawia się jakaś niespodzianka. Kilka z nich poprzesadzałam, bo moja koncepcja była nieco odmienna od ich. A tymczasem z tego co widzę niektóre moje roślinki zaczęły się przeprowadzać do sterylnego (czyli tuje + trawnik) ogródka sąsiadów. Ciekawe co oni na to :P Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Aga nie kuś, bo Ci podeślę parę fiołów ;) ja w tym roku zabieram się za dżemik fiołkowy - nie ma lekko!
      Czyli jednak coś jest na rzeczy z tą przeprowadzką roślin do sąsiada ;) Może Twoi sąsiedzi dzięki Tobie pokochają roślinki :)))

      Usuń
    2. Dżemik fiołkowy? Nawet nie śmiem sobie wyobrazić jak takie cudo musi smakować.Szkoda, że nie można fiołków gdzieś kupić na wagę, bo wtedy chyba nie odmówiłabym sobie takiego kulinarnego rarytasu. Ale jest nadzieja, liczba fiołków zwiększyła się do 8 :)
      Na razie to, co się przeprowadziło do sąsiadów rośnie nietknięte (niezauważone?).

      Usuń
  6. Oby pogoda sprzyjała powstawaniu tak pięknych roślinek.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też uwielbiam te wiosenne obchody:) Najczęściej jeszcze w towarzystwie dwóch kotów:) Niech rosną zdrowo i bez przymrozków!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie troszkę w tym roku zaszalałam z optymizmem. Mam nadzieję, że się nie mylę i pogoda mi dopisze, bo jeśli nie to dużo roślinek pójdzie na marne.... oby nie!
      Pozdrowionka dla Ciebie i kociaków :)

      Usuń
  8. Można też hodować grzyby, wtedy oczekiwanie jest krótsze. Dosłownie rosną w oczach.

    OdpowiedzUsuń