piątek, 9 stycznia 2015

"Pod górkę" też może by przyjemnie ;)


Gdy nie byłam jeszcze matką swojego dziecka, bardzo lubiłam wypady bez większego planowania. W góry, czy nad morze wyruszaliśmy z Wojtkiem właściwie z dnia na dzień. Bardzo mi się to podobało i gdy urodziła się Zuzia musieliśmy trochę się przestawić. Ciągle myślałam sobie, że jeszcze chwilę, jeszcze niech trochę podrośnie i wtedy znowu będziemy mogli kontynuować nasze spontaniczne wypady. Teraz wiem, że spontony raczej już nie wrócą, ale z dzieckiem też da się podróżować :)
Gdy ostatnio mąż rzucił propozycję wyjazdu w Tatry ani chwili się nie wahałam. Pięć godzin jazdy i byliśmy na miejscu. 
Do tej pory Tatry miałam okazję oglądać tylko latem lub jesienią, zimą nigdy w górach nie byłam, a powiem Wam, że jest różnica. Szczyty gór wraz z sypiącym śniegiem, i wszechobecną bielą tworzą naprawdę cudny klimat. Do tego wszystkiego jeszcze świąteczny wystrój, tabuny świecących lampek ... ech, cud, miód i malina :)
Pomimo tego, że wypad był krótki, bo tylko trzydniowy, to udało mi się złapać głęboki oddech i dystans do dalszej codzienności.
Jak niewiele człowiekowi potrzeba, żeby się cieszyć :)))  












































































Oczywiście nie będę ściemniała, że porwaliśmy się na łażenie po górach w taką zawieruchę. Byli tacy desperaci, lecz ja na łażenie po górach zdecydowanie wybieram wyższe temperatury. Wjazd kolejką na Kasprowy i przejście na szczycie 200 metrów to wszystko na co było nas stać, zresztą po tym i tak wyglądaliśmy jak bałwanki śnieżne ;)
Szczególnie córka nam zamarzła, ponieważ temperatura na szczycie miała -15 stopni, natomiast odczuwalna myślę, że sięgała -30 stopni :)
Zresztą sami zobaczcie!




Na koniec obowiązkowe, pamiątkowe zdjęcie i zjazd zamarzniętą (dosłownie!) kolejką. 
Tym razem na szczęście nie widziałam turystek w szpileczkach, chociaż ręki sobie nie dam uciąć czy takowych nie było ;)
Oczywiście ustawianych fotek było dużo więcej, bo i miejsce jednak troszkę inne od naszej płaskiej Lubelszczyzny, więc oczy widokami będę cieszyła jeszcze przez parę dni. Zakopane zasypane turystami zza naszej wschodniej granicy, właściwie do tego stopnia, że rzadko można było usłyszeć osoby mówiące w języku polskim. Pewnie nie ma się czemu dziwić, miejsca dla narciarzy w naszych górach pod dostatkiem i pogoda jak na zamówienie, aż żal, że sama na nartach nie śmigam. Jednak po pierwszej próbie wiem, że jak dla mnie to "sport extremalny" ;) 


Zleciało jak z bicza strzelił :(
W drodze powrotnej zahaczyliśmy jeszcze o Wieliczkę i zwiedziliśmy sławną kopalnię soli. Znam różne opinie o tej kopalni, że niby nie warto, ale ja jestem zachwycona. 
Pytając Zuzię co jej się z wyjazdu najbardziej podobało to bez zastanowienia mówi, że kopania soli :)
Jednak migawki z Wieliczki zostawię sobie na następny raz, wszak najpierw muszę pogmerać w tysiącach zdjęć ;)

Powiem Wam tylko, że uśpiony we mnie szwędaczyk znowu się włączył i mam nadzieję, że nie da mi spokojnie żyć :)))

Buziaków 102 ślę ja ;)
bZuzia

14 komentarzy:

  1. ale widoki cudne :)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna fotorelacja...
    Mam w tamtych stronach rodzinę...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym ja miała rodzinkę w górach to pewnie już dawno mieli by mnie dosyć od nadmiernych wizyt ;)

      Usuń
  3. Bardzo dobry pomysł na wyprawę. Podejrzewam, że to było niezwykle przyjemne przemarznięcie. Nie byłabym w stanie zdecydować, w której porze roku Tatry są najpiękniejsze, bo zawsze mają w sobie coś wyjątkowego. A te piękne białe szczyty ostatnio było widać z Krakowa, aż nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Gości zza wschodniej granicy bardzo w tym roku przybyło. W drugi dzień świat na Rynku też miejscami trudno było usłyszeć język polski.
    Nie zniechęcaj się tak łatwo co do nart. Początki są faktycznie niełatwe, ale już po 2 sezonach jest to najprzyjemniejszy sport na świecie. Choć może nie w Tatrach, bo tam na stokach jest zdecydowanie za dużo ludzi i to nie jest ani bezpieczne, ani przyjemne.
    Wieliczka jest bajkowa i zawsze warto tam wracać. Ja osobiście nie znam nikogo komu by się nie spodobała. A z kolei w kopalni w Bochni mona zostać na noc i wdychać przez sen samo zdrowie z soli. Bardzo dobre dla dzieci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, tobie to można zazdrościć mieszkania blisko gór. Takie wypady to dla Was pewnie norma...?
      Do nart chyba się nie przekonam, chociaż "nigdy nie mów nigdy" tu dobrze pasuje :)
      Kopalnię w Bochni będę miała na uwadze i na pewno ją w przyszłości odwiedzę.

      Usuń
  4. Oj zazdroszczę tego wypadu ;) kocham Tatry o każdej porze roku. Fajnie, że pokazywało się słońce i mieliście takie ładne widoki.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pogoda była dla nas łaskawa. Szkoda by było wrócić do domu nie pokazawszy dziecku tych pięknych widoków :)

      Usuń
  5. Oh, you had an exciting, fun and a lot of white frost ... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Widoki przepiękne, ale tej temperatury nie zazdroszczę :)
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  7. wow jakie widoki nam sprezentowałaś cudnie tam :) śnieg to coś chyba nieosiągalnego w tym roku u nas w centrum ;), wyjazd widać bardzo bardzo udany, super :D ściskam i pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas na Lubelszczyźnie wiosna w pełni, za moment zaczną wychodzić tulipany. Cieszę się z krótkiej chwili z zimową zawieruchą :)

      Usuń
  8. Zdjęcia jak zwykle cudne. Kocham ten klimat :-) Zazdraszczam tego wypadu. Mam nadzieję, że kiedyś uda się zorganizować wspólny :-)
    Buziaki
    Szu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, było by super! Mnie się marzy pocenie po szlakach górskich... Trzeba coś zorganizować bo życie ucieka..

      Usuń
  9. Jak cudnie! A ja tam będę pojutrze :-)
    Pozdrówka!

    OdpowiedzUsuń