czwartek, 26 września 2013

Na tapecie... tapeta :)

Ja to jednak mam szczęście do sympatycznych ludzi :)))
Jakiś czas temu brałam udział w konkursie na blogu "My Love Shabby", gdzie niestety nie było mi dane wygrać ślicznego zestawu w sam raz do mojej kuchni. Jednak Iza postanowiła z pośród wszystkich komentarzy nagrodzić pięć najciekawszych :)))) Wśród tych pięciu wyróżnionych osób byłam i ja :)
Dlatego niedawno dotarło do mnie piękne serducho, własnoręcznie robione przez Izę, która ma naprawdę zwinne rączki. Dzisiaj pragnę Izie baaardzo serdecznie podziękować i pochwalić się owym prezentem.
























Kolejną fajną rzeczą, która mnie ostatnio spotkała, była wiadomość od mojego byłego szefa, iż jeśli chcę to może mi oddać nieprzydatne już katalogi tapet. Jakże było mi miło, że właśnie o mnie pomyślał. Mimo, że pamiętałam te katalogi jeszcze z pracy to i tak byłam w pozytywnym szoku jak ich dużo i jakie są piękne. No i oczywiście zaczęło się... pierwszej nocy z adrenaliny i tysiąca pomysłów mało spałam ;)
Potem to już było tylko klejenie, cięcie i oglądanie ich z bananem na buzi.
Kolejne podziękowania więc, ślę do mojego byłego przesympatycznego pracodawcy :)))
Przy okazji zapraszam Was do odwiedzin sklepu internetowego StopSun  gdzie możecie znaleźć ciekawe i różnorodne osłony okienne, duży wybór parawanów i wiele innych przydatnych w każdym domu rzeczy.  No a przy okazji wiadomo, że właścicielem jest sympatyczny człowiek :)

Teraz zasypię Was nie najlepszej jakości zdjęciami moich początków wielkiej przyjaźni z tapetą.... a właściwie z tapetami ;)

Pierwsze były obrazki do pokoju Zuzi, zrobione z pianki oklejone tapetą :)















































            Następnie pięćset pudełek zrobionych lub też istniejących, które co...? Tak oleiłam tapetami! :)))

                                                                Pierwsze Zuziowe ...


                                                                  ...kolejne moje :)



                                                                      I jeszcze...
























Jeśli liczycie na to, że to już koniec to niestety nie :))) Oto następne i następne, wszak wszystkie moje drobiazgi muszą gdzieś się chować.































                                                 Potem był tapetowy obrazek w antyramie do łazienki...



                                                             ...i puszki do kuchni :)

























Parę pudełek już rozdałam i jeszcze parę muszę zrobić dla rodziców do nowej szafki.
Na moje i innych szczęście skończył mi się klej do pistoletu, więc mam chwilę odwyku od pudełek i ogólnego oklejania.
Teraz przymierzam się do grubszych tworów. Ściana i biurko już się nie mogą doczekać moich wariacji z tapetami :) Jeszcze parę szlifów i zabiorę się za kolejne przeróbki. Oczywiście co mi z tego wyjdzie - na pewno pokarzę.

Buziaki dla moich kochanych darczyńców.
bZuzia

P.S. Dzięki serdeczne za życzenia zdrówka pod ostatnim postem. Jak widzicie bardzo mi pomogły :)

czwartek, 19 września 2013

Zaczyna się... a ja stoję w pierwszym rzędzie.


Mowa o choróbsku!
Męczącym, natrętnym choróbsku, które tylko czyha, żeby się zakraść do naszego domu. No i udaje mu się to, bo to jedna z przebieglejszych istot.
Gdy tylko zrobi się odrobinę chłodniej, zawsze mnie dopada i męczy. Często Zuzka złapie to to w przedszkolu i przynosi, żebyśmy i my przetestowali. Mam wrażenie, że mogłabym prowadzić badania na temat przeziębień. Mogłabym robić zapiski, jak w zależności od wieku i płci odchorowujemy tego samego wirusa. Przynajmniej ta choroba by się czemuś przysłużyła ;)




Postaram się jednak pokazać Wam (bez względu na zakichany nos, który potrzebuje ciągłej opieki) moje nowe ozdobne poszewki na jaśki.
Moja miłość do haftowanych serwetek z każdym dniem jest silniejsza i tym razem też wzięła górę.
Poszewka z turkusową serwetką powstała z inspiracji pajęczynkami :)
Ostatnio w sadzie jest ich wyjątkowo dużo. Rankiem są najpiękniejsze, gdy przyozdobi je poranna rosa. Właśnie za te świty i zachody lubię jesień, żadna inna pora roku nie ma ich tak urokliwych.
Wracając jednak do poszewki to chciałam, żeby ten haft był również jak gdyby zawieszony, przez co jeszcze delikatniejszy. Odszyłam więc z podwójnej tkaniny koło, w które wkomponowałam mój hafcik. Pod spód dobrałam jedwab, który sam w sobie kojarzy się z pajęczyną.
Dwie kolejne poszewki były już naturalną koleją rzeczy - jak dla mnie :)
Pierwsza zupełnie gładka z jedwabiu a druga z ręcznie naszytą serwetą już w bieli. Myślę, że będą dobrze współgrały z przerobionym przeze mnie wazonem. Tutaj on ci jest gdyby ktoś nie był w temacie :)
























Czu u Was też tak pięknie gra na ścianach światło o zachodzie słońca? Ja napatrzeć się nie mogę :)





 Teraz właśnie jestem zadowolona z moich zapasów suszonej lipy czy soku z czarnego bzu.... jak one teraz mi pomagają ... jednak warto było :)

Pozdrawiam ale bez buziek, coby Was nie pozarażać :)
bZuzia


środa, 11 września 2013

Brdzo ważny jest - DOBRY KONTAKT !!!


Ogólnie dobry kontakt z każdym jest mile widziany, czy to z dzieckiem, czy też z mężem, czy ze znajomymi. Fajnie było by, mieć dobry kontakt ze wszystkimi osobami. Czasem trzeba się trochę postarać lub nawet poświęcić, żeby ten kontakt utrzymać ;) Jednak zawsze warto!





Niestety moje kontakty telefoniczne były odrobinę zachwiane :) Trudno było się do mnie dodzwonić. Niejednokrotnie osoby, które miały szczęście i dodzwoniły się, dawały mi niezłą burę za nienoszenie przy sobie telefonu. Tak...oberwało mi się wiele razy... :(

TERAZ TO ZMIENIAM!

Zuzia "przedszkolaczka" przyczyniła się do tego, że teraz CHCĘ mieć telefon przy sobie. Tak dla spokoju umysłu :)
Wcześniej starałam się nosić telefon na pasku na szyi, na gumce na dłoni... nic z tego, wszędzie mi przeszkadzał. Wszak jestem kobietą w ciągłym ruchu i tylko cały czas go poprawiałam i ni jak nie było mi wygodnie. Dlatego też często telefon leżał samotnie w domku gdy ja działałam na zewnątrz. Gdybym zawsze była w posiadaniu kieszeni... byłoby po problemie, ale oczywiście nie zawsze one są.
Tak więc kombinowałam i wykombinowałam :)





Uszyłam pokrowiec, który mogę dopiąć do paska spodni czy getrów. W końcu nic mi się nie merda i nie przeszkadza. Tkaninę delikatnie usztywniłam fizeliną a z tyłu dokleiłam zapięcie od szelek.
Cały dzień testowałam mój pokrowiec i w końcu jestem zadowolona. Telefon był przy mnie cały dzień, nie przeszkadzał mi gdy się ruszałam, nawet zupełnie zapomniałam, że istnieje :)
To jest to o co mi chodziło.
Może to nie nie załatwi sprawy i nie zagwarantuje rewelacyjnych kontaktów z wszystkimi lecz na pewno odrobinę pomoże ;)

Życzę Wam wszystkim jak najlepszego kontaktu z bliskimi
bZuzia

P.S. Ostatnie zdjęcie TYLKO dla mniej delikatnych i nie mających arachnofobii !!!

                                   
                                                                               :)